nasi w ligach światowych
-
- Guru
- Posty: 105
- Rejestracja: 11 maja 2012, 22:07
nasi w ligach światowych
Dlaczego nasi zawodnicy potrafią grać w piłkę w zagranicznych klubach a gdy grają w reprezentacji to jest zawsze to samo.Czy to jest tylko kwestia pieniędzy?
Re: nasi w ligach światowych
bo przyjeżdżając na reprezentację mają okazję się napier...lić do zgonu. A na kacu gra nie idzie. Taka polska mentalność.
Re: nasi w ligach światowych
Widocznie tam mają z kim grać, i ładnie im to wychodzi.Lewandowski strzelił praktycznie z najlepszą drużyna świata 4 bramki a z san marino 2? co san marino to klub taki co pewnie nawet nie trenują tylko chodzą normalnie do pracy:D to samo na euro coś się nie wykazał umiejętnościami a tutaj prosze..Polak Potrafi
Re: nasi w ligach światowych
bo za grę w klubie dostają porządne pieniądze
Re: nasi w ligach światowych
Lewandowski ma za plecami w reprezentacji piach w postaci obraniaka, na skrzydłach grosickiego i błaszczykowskiego, a w dortmundzie, goetze, gundogan, reus- ot taka mała różnica w umiejętnościach.
Re: nasi w ligach światowych
A ja myślę, że po prostu trener Fornalik nie potrafi się odnaleźć w funkcji selekcjonera reprezentacji. Owszem w Ruchu zrobił robotę ale to nie znaczy, że potrafi prowadzić drużynę narodową, to są dwie całkiem inne rzeczy. Najlepsze wyniki w ubiegłej dekadzie nasza reprezentacja bądź co bądź uzyskiwała z Leo Beenhakkerem choć nie miała na papierze takiej paki jak ma teraz. Bo na papierze mamy drużynę co najmniej dobrą, zawodnicy grający w czołowych ligach świata (mówię tu o grających a nie grzejących ławę) i do tego paru młodych zdolnych chłopaków. Osobiście mam jeszcze zaufanie do trenera Fornalika choć ostatnie jego decyzje mnie niepokoją (sprawa z Obraniakiem) i jeśli po meczach eliminacyjnych nic się dalej nie zmieni to najlepszym wyjściem byłoby zatrudnienie trenera spoza naszego kraju.
Re: nasi w ligach światowych
W pełni się zgadzam z poprzednikiem selekcjoner to coś zupełnie innego niż trener inna sprawa że ludzie do pomocy w klubie a w kadrze to całkiem inna bajka