Znaleziono 2 wyniki

autor: malena
30 października 2015, 13:10
Forum: Opinie
Temat: Balustrady, schody- szukam solidnej firmy z Jasła/okolic
Odpowiedzi: 20
Odsłony: 16147

Re: Balustrady, schody- szukam solidnej firmy z Jasła/okolic

Z głębokim przekonaniem nie polecam i przestrzegam przed usługami stolarskimi oferowanymi przez Krzysztofa Mirochę z Czeluśnicy (gmina Tarnowiec).
25 maja br. została zamówiona usługa na wykonanie drewnianych balustrad na 2 balkony oraz ich zadaszenia. Termin zakończenia prac został pisemnie wyznaczony na dzień 20 lipca 2015, a także ze strony wykonawcy padło ustne zapewnienie o dotrzymaniu tego terminu. Ponadto pobrano zaliczkę w wysokości 50% całego zamówienia (!).
Termin oczywiście nie został dotrzymany i nie mówię tutaj o małym opóźnieniu, a o rażącej zwłoce, ponieważ prace zakończono 23 października.
Jeśli chodzi o charakter pana Mirochy, to jest to człowiek, który ma bardzo lekceważące podejście do klienta. Notorycznie nie odbiera telefonów, jak również nie oddzwania, a jego standardowym wytłumaczeniem jest to, że właśnie pracuje na dachu. Aby się z nim skontaktować, trzeba było dzwonić z obcych dla niego numerów - takie połączenia odbierał bez wahania, ponieważ zapewne był przekonany, że dzwoni nowy klient z nowym zleceniem. Wówczas prace na dachu nie były przeszkodą, aby znaleźć telefon w kieszeni i wcisnąć zieloną słuchawkę.
Ponadto pan Mirocha jest bardzo niesłowny: ciągle przekładał termin pomiarów oraz rozpoczęcia prac. Na umówiony termin, kiedy miał prace już rozpocząć lub je kontynuować, spóźniał się po kilka godzin. Najczęściej nie pojawiał się w ogóle, musiało upłynąć kilka dni, aby wznowił prace. Dwoma bardzo ważnymi powodami, dla których prace również nie mogły być rozpoczęte to: 1 - imieniny, które obchodził 25 lipca (bo zapewne świętował już od rana) oraz 2 - odpust w swojej parafii.
Pierwszy dzień prac wyglądał następująco: przywiezienie materiałów oraz ich rozładowanie, co trwało 26 minut i limit prac na ten dzień został wyczerpany. System pracy w kolejnych dniach był następujący: odbębnienie kilku godzin (stworzenie złudzenia i atmosfery posuwającej się roboty), a później następowała co najmniej kilkudniowa przerwa. Kiedy przyjeżdżał ponownie, prace toczyły się w niezmienionym, ślimaczym tempie, po czym udawał się do innych zleceń. Przyjeżdżał na dłużej tylko wtedy, gdy musiał dobierać kolejne zaliczki. W ten sposób pobrał praktycznie całą kwotę należności przed zakończeniem prac, tłumacząc się przy tym, że nie ma własnych środków na dokupienie materiałów.
Panu, który ma o sobie mniemanie fachowca (w końcu pochodzi z okolic Nowego Sącza czy Nowego Targu i na drzewie zna się jak nikt), trzeba było cały czas wskazywać coś do poprawy, a zamontowanie drewnianej podbitki nie do poziomu to tylko wierzchołek góry lodowej.
Ponadto, na swojego maila otrzymał wzorcowe zdjęcie, wg którego miał wykonać identyczne barierki. Podczas pomiarów zlecenie to zostało również dokładnie omówione na podstawie przesłanego wcześniej zdjęcia. Szczytem totalnej ignorancji i nieprofesjonalizmu okazała się zamontowana barierka, która nie była zgodna ze złożonym zamówieniem. Pan Mirocha miał tupet licząc na to, że jego praca zostanie zaakceptowana. Barierkę zdemontowano, a na montaż właściwej i kompleksowe ukończenie prac trzeba było czekać do wspomnianej już daty 23.10.
autor: malena
30 października 2015, 13:07
Forum: Opinie
Temat: Firmy budowlane z Jasła i okolic opinie
Odpowiedzi: 8
Odsłony: 8991

Re: Firmy budowlane z Jasła i okolic opinie

Z głębokim przekonaniem nie polecam i przestrzegam przed usługami stolarskimi oferowanymi przez Krzysztofa Mirochę z Czeluśnicy (gmina Tarnowiec).
25 maja br. została zamówiona usługa na wykonanie drewnianych balustrad na 2 balkony oraz ich zadaszenia. Termin zakończenia prac został pisemnie wyznaczony na dzień 20 lipca 2015, a także ze strony wykonawcy padło ustne zapewnienie o dotrzymaniu tego terminu. Ponadto pobrano zaliczkę w wysokości 50% całego zamówienia (!).
Termin oczywiście nie został dotrzymany i nie mówię tutaj o małym opóźnieniu, a o rażącej zwłoce, ponieważ prace zakończono 23 października.
Jeśli chodzi o charakter pana Mirochy, to jest to człowiek, który ma bardzo lekceważące podejście do klienta. Notorycznie nie odbiera telefonów, jak również nie oddzwania, a jego standardowym wytłumaczeniem jest to, że właśnie pracuje na dachu. Aby się z nim skontaktować, trzeba było dzwonić z obcych dla niego numerów - takie połączenia odbierał bez wahania, ponieważ zapewne był przekonany, że dzwoni nowy klient z nowym zleceniem. Wówczas prace na dachu nie były przeszkodą, aby znaleźć telefon w kieszeni i wcisnąć zieloną słuchawkę.
Ponadto pan Mirocha jest bardzo niesłowny: ciągle przekładał termin pomiarów oraz rozpoczęcia prac. Na umówiony termin, kiedy miał prace już rozpocząć lub je kontynuować, spóźniał się po kilka godzin. Najczęściej nie pojawiał się w ogóle, musiało upłynąć kilka dni, aby wznowił prace. Dwoma bardzo ważnymi powodami, dla których prace również nie mogły być rozpoczęte to: 1 - imieniny, które obchodził 25 lipca (bo zapewne świętował już od rana) oraz 2 - odpust w swojej parafii.
Pierwszy dzień prac wyglądał następująco: przywiezienie materiałów oraz ich rozładowanie, co trwało 26 minut i limit prac na ten dzień został wyczerpany. System pracy w kolejnych dniach był następujący: odbębnienie kilku godzin (stworzenie złudzenia i atmosfery posuwającej się roboty), a później następowała co najmniej kilkudniowa przerwa. Kiedy przyjeżdżał ponownie, prace toczyły się w niezmienionym, ślimaczym tempie, po czym udawał się do innych zleceń. Przyjeżdżał na dłużej tylko wtedy, gdy musiał dobierać kolejne zaliczki. W ten sposób pobrał praktycznie całą kwotę należności przed zakończeniem prac, tłumacząc się przy tym, że nie ma własnych środków na dokupienie materiałów.
Panu, który ma o sobie mniemanie fachowca (w końcu pochodzi z okolic Nowego Sącza czy Nowego Targu i na drzewie zna się jak nikt), trzeba było cały czas wskazywać coś do poprawy, a zamontowanie drewnianej podbitki nie do poziomu to tylko wierzchołek góry lodowej.
Ponadto, na swojego maila otrzymał wzorcowe zdjęcie, wg którego miał wykonać identyczne barierki. Podczas pomiarów zlecenie to zostało również dokładnie omówione na podstawie przesłanego wcześniej zdjęcia. Szczytem totalnej ignorancji i nieprofesjonalizmu okazała się zamontowana barierka, która nie była zgodna ze złożonym zamówieniem. Pan Mirocha miał tupet licząc na to, że jego praca zostanie zaakceptowana. Barierkę zdemontowano, a na montaż właściwej i kompleksowe ukończenie prac trzeba było czekać do wspomnianej już daty 23.10.