Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Wydarzenia i komentarze z Jasła
Zubrówka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 274
Rejestracja: 2 lutego 2014, 18:33

Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Post autor: Zubrówka »

Prezydent Aleksander Łukaszenko podpisał dekret wprowadzający karę grzywny za bycie bezrobotnym.
Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych
Aleksander Łukaszenko

Fot. Bloomberg


Tagi
Świat
Jak poinformowano na stronie prezydenta, wprowadzone prawo ma „stymulować obywateli w pełni sił do podjęcia pracy i wypełnienia ich konstytucyjnego obowiązku udziału w finansowaniu wydatków państwa”.

Dorośli w wieku produkcyjnym mieszkający na Białorusi, zarówno obywatele tego państwa jak i rezydenci będą płacić grzywnę, chyba że będą „partycypować w wydatkach państwa” przez co najmniej 183 dni w roku.

Wysokość grzywny za bycie bezrobotnym ustalono na „20 jednostek bazowych”, co w praktyce oznacza 3,6 mln rubli białoruskich (920 zł).

Osoby poniżej 18 roku życia, a także powyżej wieku emerytalnego (55 lat dla kobiet, 60 dla mężczyzn) nie podlegają karze grzywny.

O pomyśle karania za bezrobocie na Białorusi mówiono już pod koniec ubiegłego roku.

- Jeśli chcecie przywrócić stary termin: pasożytnictwo społeczne, zróbcie to. Ludziom będzie łatwiej to zrozumieć – mówił wówczas Łukaszenko podczas posiedzenia rządu, na którym prezydent Białorusi dyskutował z ministrami o propozycji przywrócenia karania ludzi, którzy „intencjonalnie unikają pracy”.

W połowie stycznia 2015 roku prezydent Łukaszenko mówił, że obecnie około 0,5 mln obywateli w wieku produkcyjnym oficjalnie nigdzie nie pracuje i nie płaci podatków, ale korzysta z bezpłatnej opieki medycznej i edukacji, jak również opłaca usługi komunalne i transport po cenie subsydiowanej przez państwo.

- Darmozjady, nieroby powinny pracować. Kto nie płaci podatków, powinien płacić. To normalna, cywilizowana zasada – mówił wówczas prezydent Białorusi.

Oficjalnie stopa bezrobocia nie przekracza na Białorusi 1 proc.
lepidopterologia
Guru
Guru
Posty: 188
Rejestracja: 22 kwietnia 2013, 04:39

Re: Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Post autor: lepidopterologia »

Że też nasi jeszcze na to nie wpadli... :|
exile
Bywalec
Bywalec
Posty: 33
Rejestracja: 17 marca 2015, 19:24

Re: Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Post autor: exile »

Większych bzdur nie czytałem. Te 0,5 mln Białorusinów to pustelnicy ? Jak można być tak cynicznie śmiesznym, to kolejny krok w bezczelnym okradaniu i zniewoleniu obywateli.
Lewacka propaganda mająca na celu opodatkowanie szarej strefy. Nie pracujesz... ? Skąd masz kasę... ? :krzeslem: do łagrów i niewolniczej pracy. Może to spóźniony żart 1.IV.
Zubrówka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 274
Rejestracja: 2 lutego 2014, 18:33

Re: Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Post autor: Zubrówka »

W Polsce mamy niewolnictwo ekonomiczne:
Lemingi są uwięzione w kredytach CHF
Ci co chcą coś robić tzw. "przedsiębiorcy " obciążeni są podatkami VAT, PIT , CIT - w sumie oddają 50%
Urzędnicy pensje mają pod kontrolą nie podskoczą .
Jest jeszcze cała rzesza bezrobotnych , część z nich mała to osoby nieprzystosowana reszta robi na czarno lub zagranicą nie ujawniając się.

Kiedyś była komuna teoretycznie 80% zarabiało podobnie, dziś mamy to samo przez ucisk na kredytach i podatkach. Zasada jest ta sama aby ludzie się nie wybijali , wtedy łatwiej ich kontrolować.
Zubrówka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 274
Rejestracja: 2 lutego 2014, 18:33

Re: Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Post autor: Zubrówka »

Czym jest niewolnictwo ekonomiczne?
Niewolnictwo towarzyszące nam od czasów starożytnych może przyjmować różne formy. Istota tego zjawiska jednak nie zmieniła się. Niewolnik jest człowiekiem, który wytwarza pod przymusem jakiekolwiek dobra dla drugiego człowieka nie uzyskując w zamian odpowiedniego ekwiwalentu. W czasach Nerona i Kaliguli zniewolony gladiator wytwarzał dla znudzonych plebejuszy Wiecznego Miasta dobra w postaci rozmaitych rozrywek, jak: pojedynki na śmierć i życie z dzikimi zwierzętami lub z innymi ludźmi. W zamian otrzymywał pożywienie i dach nad głową. Współcześni bokserzy i mistrzowie walk wschodu nie są niewolnikami. Otrzymują bowiem za wzajemne „okładanie się po mordzie” super-godziwą zapłatę. W większości krajów świata ludzie, harując w pocie czoła dla innych ludzi, nie otrzymują jednak od swoich panów wystarczającego wynagrodzenia, które stanowiłoby powód dla ich dobrostanu (poczucia, że w miarę wygodnie żyją). Niewolnictwo jako zjawisko społeczne występuje w rozmaitych systemach społecznych z różnym natężeniem. Można być mniej lub bardziej niewolnikiem. W najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajach świata nie ma w zasadzie niewolnictwa, gdyż prawna organizacja pracy je wykluczyła. Takie państwa określane są mianem opiekuńczych.
Poziom niewolnictwa ekonomicznego w Polsce
Polska niestety jest krajem, w którym niewolnictwo rozwija się. Większość obywateli naszego państwa otrzymuje podłą płacę za swoją ciężką pracę. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych mówiono nam, że nasze niskie zarobki są efektem beznadziejnego, post-komunistycznego systemu. Obiecywano, że w wyniku reform gospodarczych polscy pracownicy dogonią swoich kolegów z Zachodu. Choć w bajki Lecha Wałęsy o drugiej Japonii nikt nie wierzył, to jednak miło było posłuchać o tym, że już niedługo będzie żyło nam się znośnie. Niestety przeżyliśmy potworne, traumatyczne rozczarowanie, którego skutkiem jest emigracja młodych Polaków do wolnych krajów Zachodu. Jak więc zmierzyć natężenie niewolnictwa w naszym kraju, które tak skutecznie zniechęca młodych ludzi do zamieszkiwania „bajkowej, drugiej Japonii”?
Rzecz jasna, porównywanie siły nabywczej średnich zarobków miesięcznych w różnych krajach nie jest dobrym miernikiem niewolnictwa. W bogatych gospodarkach ludzie otrzymują wyższą zapłatę za swoją pracę. Nie można więc na tej podstawie wnioskować, że Polacy w stosunku do Brytyjczyków są bardziej zniewoleni, gdyż polskie, średnie pensje są niższe pod względem siły nabywczej od brytyjskich. Brytyjczycy więcej zarabiają niż Polacy, gdyż ciężej i wydajniej pracują. Bieda ludzi nie jest wyłącznie powodowana przez ich ekonomiczne zniewolenie. Jednym z czynników wpływających na natężenie biedy w danym społeczeństwie jest „statystyczne lenistwo i ciemnota ludzi”, które uniemożliwiają wytwarzanie wysokiego PKB per capita (na głowę w danym społeczeństwie). Wskaźnikiem, który mierzy „dziadostwo naszej pracy” jest PKB per hour (produkt brutto przypadający na godzinę naszej pracy). Dane statystyczne pokazują, że raczej jesteśmy „leniwym i ciemnym społeczeństwem” w porównaniu z krajami wysokorozwiniętymi. Według danych Center for International Comparisons, University of Pennsylvania (CICUP) z 2005 roku, przeciętny Polak w ciągu godziny swojej pracy wytwarza dobra lub usługi o wartości 30.45 $ (w tzw. międzynarodowych dolarach w przeliczeniu na ich siłę nabywczą). Analogiczne dane dla innych państw przedstawiają się następująco: Francja (53.99), Irlandia (53.13), Włochy (53.80), Hiszpania (43.82), Niemcy (52.15), Wielka Brytania (43.76) Słowenia (35.22). Dane pokazują, że typowy obywatel dowolnego, wysokorozwiniętego państwa pracuje wydajniej od typowego Polaka w granicach od około 40% do 80%. Oznacza to, że za swoje miesięczne pensje brutto obywatele cywilizowanych, europejskich krajów powinni być w stanie kupić od 40% do 80% więcej produktów. Taka różnica nie może być jednak interpretowana jako wskaźnik niewolniczej pracy Polaków. Gorzej zarabiamy, gdyż jesteśmy statystycznie głupsi i bardziej leniwi.
Okazuje się jednak, że obywatele większości państw europejskich, w porównaniu z Polakami, są w stanie za swoje pensje kupić nawet o ponad 200 % więcej dóbr konsumpcyjnych. Najlepszym miernikiem siły nabywczej naszych pensji jest ilość litrów benzyny, którą możemy zakupić w ciągu miesiąca za przeciętne zarobki brutto. Dane dla wybranych krajów przedstawiają się następująco: Irlandia (2081), Austria (1888), Francja (1575), Wielka Brytania (1503), Niemcy (1471), Hiszpania (1437), Słowenia (1152), Włochy (1141), Grecja (921),Portugalia (757), Polska (570). Choć Irlandczyk pracuje tylko 74% efektywniej w porównaniu z Polakiem, to jednak za swoją pracę może kupić o 265% benzyny więcej w stosunku do naszego rodaka. Podobnie Francuz, pracując jedynie 77% wydajniej, kupuje o 176% więcej benzyny niż Polak za swoją pracę. Mieszkaniec Madrytu choć pracuje lepiej od Warszawiaka o 44%, to jednak jest w stanie kupić o 152 % więcej benzyny za pieniądze otrzymane w charakterze wynagrodzenia za tę samą pracę. http://moto.pl/MotoPL/1,88571,11679963, ... rczyk.html
Można łatwo obliczyć porównawczy poziom niewolnictwa ekonomicznego w Polsce w stosunku do dowolnego kraju. Wskaźnik taki, obliczany w odniesieniu do benzyny, będzie informował o tym, ile typowy, polski pracownik powinien móc zakupić paliwa w kraju, z którym się porównujemy, gdyby wytwarzał roczny PKB równy PKB per capita w Polsce. Jesteśmy zniewoleni ekonomicznie w stosunku do większości państw europejskich w stosunkach procentowych od 11 % do około 90 %. Na przykład, typowy Irlandczyk wytwarzający PKB na poziomie generowanym przez Polaka, mógłby sobie pozwolić na zakup benzyny o 87% wyższy w stosunku do zakupu dokonanego przez Polaka. Dla wybranych państw wskaźniki prezentują się następująco: Francja (68%), Austria (67%), Hiszpania (65%), Wielka Brytania (58%), Niemcy (40%), Włochy (29 %), Grecja (27%) i Portugalia (11%).
Dlaczego więc nasze przeciętne zarobki miesięczne nie pozwalają nam na zakup benzyny proporcjonalny do zakupu, na jaki pozwoliłby sobie Hiszpan, Francuz czy Brytyjczyk wytwarzający w swoim kraju produkt krajowy brutto taki sam, jaki jest wytwarzany w Polsce na głowę mieszkańca? Gorzej zarabiamy, pod względem siły nabywczej naszych pensji w stosunku do obywateli wolnych ekonomicznie państw europejskich, nie tylko dlatego, że żyjemy w kraju biedniejszym gospodarczo, ale również dlatego, że „ktoś nas okrada”. Porównując się z Hiszpanami, przeciętnie zarabiający Polak powinien móc pozwolić sobie na zakup 944 litrów benzyny za swoją miesięczną pensję. Hiszpana stać na 1437 litrów benzyny, ale dlatego, że żyje w bogatszym kraju. Niestety Polaka stać tylko na 570 litrów. Kto więc nas „rżnie” na 374 litry benzyny miesięcznie (czyli na 65%)?
Należy przypuszczać, że podobne wskaźniki w odniesieniu do natężenia niewolnictwa gospodarczego w Polsce, uzyskamy kiedy użyjemy jogurt lub schab, zamiast benzyny, jako jednostki pomiarowej tego parametru. Prawdopodobnie, nie jesteśmy zniewoleni „papierosowo”. Być może, to obywatele innych nacji wysoko rozwiniętej Europy są pod tym względem zniewoleni. Taki wniosek nie jest jednak optymistyczny – raczej jest sarkazmem. Pod względem spożycia nikotyny oraz taniego wina nie jesteśmy europejskimi niewolnikami. Wystarczy dać Polakowi papierochów i taniego wina pod dostatkiem, aby mógł „ostro zapierdalać za podłą kasę”. Polski sukces gospodarczy osiągnięty za rządów Kaczyńskiego i Tuska został więc okupiony niewolniczą pracą.
Kto nas okrada?
Najprostsze wyjaśnienie dysproporcji pomiędzy tym, że nasza miesięczna praca jest warta brutto 944 litry benzyny, a otrzymujemy za nią faktycznie jedynie 570 litrów brutto tego płynu, jest takie, że ktoś nas okrada. Kto więc każdego miesiąca okrada nas z 374 litrów benzyny?
Od lat karmieni jesteśmy mitem, że czynni zawodowo Polacy muszą pracować nie tylko na siebie i swoje dzieci, ale również na rencistów, emerytów i bezrobotnych. Mówiąc bardziej akademicko – nasze wydatki socjalne są tak wielkie, że pracującym odbiera się 65 % z wartości dodanej, którą wypracowują. Z punktu widzenia danych statystycznych taka interpretacja jest fałszywa. Wydatki socjalne, obejmujące również opiekę zdrowotną, w naszym budżecie wynoszą poniżej 20%, podczas gdy w Niemczech, Francji czy też Austrii oscylują wokół 30 % (http://mkaczmarczyk.blox.pl/html, felieton z 27.11. 2012). Polskie ekspedientki pracujące w sklepach monopolowych za 1200 złotych miesięcznie nie są więc okradane przez schorowanych dziadków.
Skoro więc wyjaśnienie naszej, niewolniczej pracy w kategoriach „głupiego jelenia” i „zadowolonego rencisty, emeryta lub bezrobotnego” jest ze względu na oczywiste dane rynkowe niepoprawne, to pozostaje nam poszukiwanie złodzieja naszych „pieniędzy za naszą pracę” pośród pracodawców. Około 60% wartości dodanej, którą wytwarzamy, zabierają nam właściciele firm, w których pracujemy. Gdyby właściciel monopolowego, w którym nocami harują studenci za 1200 złotych miesięcznie, podniósłby im pensję do 1900 złotych netto, wówczas postąpiłby jak cywilizowany Europejczyk. To jednak wiązałoby się z uszczerbkiem o 700 złotych na zyskach pracodawcy. Największe polskie firmy giełdowe całkiem nieźle radzą sobie w generowaniu zysków. Nie oznacza to jednak tego, że szeregowi pracownicy tych firm otrzymują europejskie pensje. Wypracowywana wartość dodana jest wypłacana właścicielom firm (co jest rzadką praktyką) lub transferowana, w postaci rzekomych inwestycji, do firm-matek mających swoje siedziby, niekiedy, na Kajmanach. Taka diagnoza jest potwierdzona przez rozrzut pomiędzy wysokością średnich zarobków w Polsce a ich medianą (oraz modalną zarobków). Średnie zarobki wynoszą około 3600 złotych brutto, zaś mediana około 2700 złotych. Rozrzut wynosi więc 33% (czyli jedną trzecią). Modalna zarobków jest jeszcze niższa. Oznacza to, że właściciele oraz szczebel zarządzający zarabia niewspółmiernie więcej od szeregowych pracowników. Ci ostatni są najzwyczajniej okradani z wypracowywanej wartości dodanej.





W Polsce my niewolnicy pracujemy na :
- Urzędników, polityków.
- Bankierów i firmy zachodnie.
- Instytucje wyznaniowe.
- Biznesmenów z rajów podatkowych.
Awatar użytkownika
dragoness
VIP
VIP
Posty: 18364
Rejestracja: 26 lutego 2009, 18:56

Re: Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Post autor: dragoness »

Cóż, znam przypadek pasożyta, który rzucił pracę, tylko po to, aby nie płacić alimentów na syna. Pracuje na czarno, dzieciaka ma w żopie. Odstrzelić to mało.
stefan55
Debiutant
Debiutant
Posty: 1
Rejestracja: 23 czerwca 2015, 10:48

Re: Białoruś wprowadziła grzywnę dla bezrobotnych

Post autor: stefan55 »

Przy okazji powinni też zapewnić miejsca pracy
ODPOWIEDZ