Ja postawiłem kiedyś trochę inną tezę, nie twierdzę że wina leży po stronie edukacji (chociaż na pewno w jakimś stopniu ma Pani rację).dragoness pisze: ↑15 maja 2019, 18:26A głosowanie dobrowolne to w efekcie rządy reprezentantów 17% uprawnionych do glosowania, jak mamy teraz. http://polimaty.pl/2015/05/glosowanie-w ... przywilej/ Powinno się jednak zacząć od edukacji, która w Polsce leży. Uczniowie nie odróżniają ordynacji większościowej od proporcjonalnej, nie wiedzą, gdzie szukać programów partii i najczęściej twierdzą, "jeden głos się nie liczy". W ostatnich wyborach tak stwierdziło prawie 50% społeczeństwa, ze znanym efektem. Podobnie było na naszym lokalnym podwórku podczas glosowania nad odwołaniem SM. Internetowi krzykacze zostali w domach i straż miejska ma się świetnieOdnosząc się do wypowiedzi znanej w powiecie dragoness, obowiązkowe głosowanie to nic innego jak tylko sztuczne nabijanie frekwencji oraz duża liczba nieważnych głosów.
Natomiast moja teza brzmi: "Ludzi nie obchodzi polityka"
Szczerze wątpię że istnieje chociaż 5% społeczeństwa którzy sprawdzają i porównują programy wyborcze, bo ich to po prostu nie interesuje.
Moim zdaniem przeciętny Kowalski chce iść do pracy, w tej pracy nie orobić się jak głupi, zarobić przy tym godziwe pieniądze, żeby nie musiał ciągnąć "byle do pierwszego", żeby mógł sobie pozwolić na jakieś drobne wakacje/wyjazdy (nikt chyba nie oczekuję od razu jakiś Egiptów czy innych Tunezji), oraz żeby bez kredytu był w stanie zrobić jakieś drobne remonty w domu/mieszkaniu.
tylko tyle i aż tyle