Strona 2 z 5

Re: Nauczyciele

: 9 listopada 2010, 16:48
autor: dragoness
im_re pisze:dragoness: "Rzeczywiście, moje podatki idą na Ciebie i vice versa."

które Twoje podatki idą na innych?
Podatki z umowy o pracę, umów o dzieło i umów na zlecenie. Coś jeszcze? Aha i jeszcze VAT.

Re: Nauczyciele

: 9 listopada 2010, 17:26
autor: Homo Sapiens
dragoness pisze:
im_re pisze:dragoness: "Rzeczywiście, moje podatki idą na Ciebie i vice versa."

które Twoje podatki idą na innych?
Podatki z umowy o pracę, umów o dzieło i umów na zlecenie. Coś jeszcze? Aha i jeszcze VAT.
Skąd założenie, że im_re pracuje w zawodzie gdzie płace idą od budżetu państwa? :)

Re: Nauczyciele

: 9 listopada 2010, 19:36
autor: dragoness
To była odpowiedź na sugestię, że nie płacę podatków, a utrzymujemy się nawzajem z @lato .

Re: Nauczyciele

: 9 listopada 2010, 21:23
autor: polo222
Moja siostra jest nauczycielką I-wszy rok uczy. O masakra ile się przygotowuje w domu, pisze konspekty, ma cały czas hospitacje nauczycieli albo dyrekcji., musi cały czas się dokształcać, być aktywną aby zdobyć stopień nauczyciela kontraktowego.
To jest taka praca, że się przychodzi do domu i trzeba myśleć co jutro robić na zajęciach. Myślę że nauczyciele z latami pracy mają ciut lepiej bo odpada im dokładne i codzienne przygotowywanie się do zajęć. Ale cały czas się coś zmienia i nauczyciele inie siedzą bezczynnie jeśli chcą więcej zarabiać.
Dawniej też myślałam że to lajtowy zawód, do tego roku kiedy widzę ile pracy trzeba i dodatkowych godzin poświęcić.Więc 18 godz to na pewno mit :)
Ale duuuuużym plusem są wolne wakacje - i tego temu zawodowi zazdroszczę :)

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 09:22
autor: im_re
dragoness - a kto Ci płaci za te umowy, jeśli wolno spytać? Oczywiście pytam tylko o te "nauczycielskie" : )

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 10:09
autor: harry z tybetu
dragoness, będąc nauczycielem powinnaś wiedzieć, że 18 godzin w tygodniu to tylko godziny dydaktyczne wynikające z KN. etat to 40 godzin tygodniowo. pozostałe godziny przeznaczone są właśnie na zebrania rady pedagogicznej itp, poprawę sprawdzianów itp oraz przygotowanie się w domu do zajęć. to wszystko w tym temacie :)

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 12:10
autor: LookingForAngels
Miło,że powstał taki temat.;)
Z mojej perspektywy córki nauczycielki nauczania zintegrowanego i wychowawcy świetlicy, a na chwile obecną studentki filologii polskiej, moge stwierdzic, iż ludzie, głównie rodzice, nie mają zielonego pojecia o pracy nauczyciela.
Wielokrotnie słyszałam od moich szkolnych znajomych, że ja to mam dobrze, bo rodzice mają wolne wakacje, kończą prace najpóźniej o 16 i w ogóle, nic nie robią. Pojawiały sie również głosy od "życzliwych", iż ucząc sie w szkole, w której pracuje mój rodzic, mam fory. Zweryfikujmy to :
- przez całe dzieciństwo żadne z nich nie odrobiło za mnie pracy domowej, jedynie czasami, głównie przy przedmiotach ścisłych prosiłam o pomoc, ale zawsze była to praca indywidualna;
-po powrocie do domu, moi rodzice nie marzą o niczym innym poza snem, ponieważ dzieciaczki wychowywane bezstresowo (niektórzy rodzice mylą taki sposób wychowania z jego brakiem) są do tego stopnia rozpuszczone, że potrafią zwyzywac nauczyciela;
- kiedy widze, że mama przynosi do domu sprawdziany do poprawy, wiem, że tej nocy pośpi max 4 godziny, to samo dotyczy dni, kiedy musi zrobic gazetke, przygotowac materiały dla dzieci;
- również tata, jako wychowawca świetlicy nie siedzi cały wieczór przed telewizorem, bardzo czesto przygotowuje różne gry i zabawy na dzień nastepny;
- wspomne również o dolegliwościach zdrowotnych : chwilowa utrata głosu i migreny są w tym środowisku chlebem powszednim.

Jako iż posiadam również znajomośc sytuacji wf-isty, moge powiedziec,że nie mają znowu tak łatwo. Bo czy wyobrażacie sobie 50-letniego Pana/Panią wfiste/tke pokazującą./pokazującego uczniom, jak prawidłowo wykonac przewrót?

Zanim, Drodzy rodzice, zaczniecie rozpowiadac, jacy to nauczyciele są źli, bo zadają zadania domowe, bo stawiają jedynki, to zastanówcie sie 3 razy, ile oni muszą włożyc wkładu własnego w nauczanie, a czesto również wychowanie (bo niektórzy z Was w ogóle tego nie robią) Waszych grzeczniutkich, kochaniutkich, najwspanialszych dzieciaczków.

Zakładając, że padnie takie pytanie, od razu odpowiadam - nie wybrała, specjalności nauczycielskiej, wole pracowac dłużej i miec mniej wolnego, niż fundowac sobie takie życie.

Pozdrawiam wszystkich nauczycieli, podziwiam Was za cierpliwośc :)
(przepraszam za brak ci i e z ogonkiem - laptop mi fiksuje)

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 15:49
autor: dragoness
im_re pisze:dragoness - a kto Ci płaci za te umowy, jeśli wolno spytać? Oczywiście pytam tylko o te "nauczycielskie" : )
Moi klienci.

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 15:51
autor: dragoness
harry z tybetu pisze:dragoness, będąc nauczycielem powinnaś wiedzieć, że 18 godzin w tygodniu to tylko godziny dydaktyczne wynikające z KN. etat to 40 godzin tygodniowo. pozostałe godziny przeznaczone są właśnie na zebrania rady pedagogicznej itp, poprawę sprawdzianów itp oraz przygotowanie się w domu do zajęć. to wszystko w tym temacie :)
Ja o tym wiem, Ty wiesz, a co z ogółem społeczeństwa?

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 15:59
autor: harry z tybetu
dragoness pisze:
harry z tybetu pisze:dragoness, będąc nauczycielem powinnaś wiedzieć, że 18 godzin w tygodniu to tylko godziny dydaktyczne wynikające z KN. etat to 40 godzin tygodniowo. pozostałe godziny przeznaczone są właśnie na zebrania rady pedagogicznej itp, poprawę sprawdzianów itp oraz przygotowanie się w domu do zajęć. to wszystko w tym temacie :)
Ja o tym wiem, Ty wiesz, a co z ogółem społeczeństwa?
to było pytanie retoryczne.....

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 20:17
autor: clashtorny
LookingForAngels pisze:Miło,że powstał taki temat.;)
Z mojej perspektywy córki nauczycielki nauczania zintegrowanego i wychowawcy świetlicy, a na chwile obecną studentki filologii polskiej, moge stwierdzic, iż ludzie, głównie rodzice, nie mają zielonego pojecia o pracy nauczyciela.
Wielokrotnie słyszałam od moich szkolnych znajomych, że ja to mam dobrze, bo rodzice mają wolne wakacje, kończą prace najpóźniej o 16 i w ogóle, nic nie robią. Pojawiały sie również głosy od "życzliwych", iż ucząc sie w szkole, w której pracuje mój rodzic, mam fory. Zweryfikujmy to :
- przez całe dzieciństwo żadne z nich nie odrobiło za mnie pracy domowej, jedynie czasami, głównie przy przedmiotach ścisłych prosiłam o pomoc, ale zawsze była to praca indywidualna;
-po powrocie do domu, moi rodzice nie marzą o niczym innym poza snem, ponieważ dzieciaczki wychowywane bezstresowo (niektórzy rodzice mylą taki sposób wychowania z jego brakiem) są do tego stopnia rozpuszczone, że potrafią zwyzywac nauczyciela;
- kiedy widze, że mama przynosi do domu sprawdziany do poprawy, wiem, że tej nocy pośpi max 4 godziny, to samo dotyczy dni, kiedy musi zrobic gazetke, przygotowac materiały dla dzieci;
- również tata, jako wychowawca świetlicy nie siedzi cały wieczór przed telewizorem, bardzo czesto przygotowuje różne gry i zabawy na dzień nastepny;
- wspomne również o dolegliwościach zdrowotnych : chwilowa utrata głosu i migreny są w tym środowisku chlebem powszednim.

Jako iż posiadam również znajomośc sytuacji wf-isty, moge powiedziec,że nie mają znowu tak łatwo. Bo czy wyobrażacie sobie 50-letniego Pana/Panią wfiste/tke pokazującą./pokazującego uczniom, jak prawidłowo wykonac przewrót?

Zanim, Drodzy rodzice, zaczniecie rozpowiadac, jacy to nauczyciele są źli, bo zadają zadania domowe, bo stawiają jedynki, to zastanówcie sie 3 razy, ile oni muszą włożyc wkładu własnego w nauczanie, a czesto również wychowanie (bo niektórzy z Was w ogóle tego nie robią) Waszych grzeczniutkich, kochaniutkich, najwspanialszych dzieciaczków.

Zakładając, że padnie takie pytanie, od razu odpowiadam - nie wybrała, specjalności nauczycielskiej, wole pracowac dłużej i miec mniej wolnego, niż fundowac sobie takie życie.

Pozdrawiam wszystkich nauczycieli, podziwiam Was za cierpliwośc :)
(przepraszam za brak ci i e z ogonkiem - laptop mi fiksuje)
Jeśli nauczyciel sam sobie pracę utrudnia to się wcale nie dziwię. Po co robić jak niektórzy sprawdzian czy kartkówkę co tydzień albo i częściej. Jak nauczyciel nie potrafi się dogadać z uczniami to chyba to nie jego powołanie. Ja chodząc do chemika szacunek miałem tylko do tych nauczycieli którzy nie robili sztucznych lekcji od deski do deski jak w wojsku. Zawsze byłem kiepski z przedmiotów ścisłych ale nie raz całą fizykę przegadaliśmy z naszym nauczycielem np na temat wszechświata czasu itp po prostu ciekawych tematów i uwierz mi że takie lekcje to była sama przyjemność zarówno dla nas jak i naszego nauczyciela, a przepytywanie czy sprawdziany było od czasu do czasu. Bo powiedz mi po co komu 15 ocen skoro można w trzech stopniach wystawić średnią i określić stan wiedzy lub niewiedzy ucznia :) Ogólnie są dobrzy i źli nauczyciele a ci którzy narzekają nie powinni uczyć.

Re: Nauczyciele

: 10 listopada 2010, 22:54
autor: Homo Sapiens
Jest jeden nauczyciel w chemiku, który wystawiając ocenę końcową nie sugeruje się ocenami z kartkówek i sprawdzianów. które tak czy siak robił rzadko. Nie wiem generalnie na czym opierał swoją ocenę ucznia ale zazwyczaj była ona trafna. Nie podam jego nazwiska bo znając ludzi od razu by go ukamienowali a nauczycielem jest bardzo dobrym.
Nie stosował żadnych terrorów żeby był spokój podczas jego lekcji, jego po prostu miło było słuchać i czekało się na jego lekcje bo były bardzo interesujące. Nauczyciel jakich mało.

Re: Nauczyciele

: 11 listopada 2010, 10:47
autor: trus
ok, takie lekcje na których sie rozmawia na rózne temty są fajne, rozwijajace itd. ale, mogą one być od czasu do czasu, góra kilka razy w roku! Nauczyciel musi nauczyć tego co jest w programie, pózniej uczniowie przystępują do różnych egzaminów, sprawdzianów i kto odpowiada za wyniki? oczywiscie nauczyciel, bo źle nauczył. Zresztą jest wymóg co do ilości ocen, jeżeli dany przedmiot jest np. 3 razy w tyg to na miesiąc musi być co najmniej 3 oceny.

Re: Nauczyciele

: 11 listopada 2010, 12:10
autor: LookingForAngels
clashtorny pisze:
LookingForAngels pisze:Miło,że powstał taki temat.;)
Z mojej perspektywy córki nauczycielki nauczania zintegrowanego i wychowawcy świetlicy, a na chwile obecną studentki filologii polskiej, moge stwierdzic, iż ludzie, głównie rodzice, nie mają zielonego pojecia o pracy nauczyciela.
Wielokrotnie słyszałam od moich szkolnych znajomych, że ja to mam dobrze, bo rodzice mają wolne wakacje, kończą prace najpóźniej o 16 i w ogóle, nic nie robią. Pojawiały sie również głosy od "życzliwych", iż ucząc sie w szkole, w której pracuje mój rodzic, mam fory. Zweryfikujmy to :
- przez całe dzieciństwo żadne z nich nie odrobiło za mnie pracy domowej, jedynie czasami, głównie przy przedmiotach ścisłych prosiłam o pomoc, ale zawsze była to praca indywidualna;
-po powrocie do domu, moi rodzice nie marzą o niczym innym poza snem, ponieważ dzieciaczki wychowywane bezstresowo (niektórzy rodzice mylą taki sposób wychowania z jego brakiem) są do tego stopnia rozpuszczone, że potrafią zwyzywac nauczyciela;
- kiedy widze, że mama przynosi do domu sprawdziany do poprawy, wiem, że tej nocy pośpi max 4 godziny, to samo dotyczy dni, kiedy musi zrobic gazetke, przygotowac materiały dla dzieci;
- również tata, jako wychowawca świetlicy nie siedzi cały wieczór przed telewizorem, bardzo czesto przygotowuje różne gry i zabawy na dzień nastepny;
- wspomne również o dolegliwościach zdrowotnych : chwilowa utrata głosu i migreny są w tym środowisku chlebem powszednim.

Jako iż posiadam również znajomośc sytuacji wf-isty, moge powiedziec,że nie mają znowu tak łatwo. Bo czy wyobrażacie sobie 50-letniego Pana/Panią wfiste/tke pokazującą./pokazującego uczniom, jak prawidłowo wykonac przewrót?

Zanim, Drodzy rodzice, zaczniecie rozpowiadac, jacy to nauczyciele są źli, bo zadają zadania domowe, bo stawiają jedynki, to zastanówcie sie 3 razy, ile oni muszą włożyc wkładu własnego w nauczanie, a czesto również wychowanie (bo niektórzy z Was w ogóle tego nie robią) Waszych grzeczniutkich, kochaniutkich, najwspanialszych dzieciaczków.

Zakładając, że padnie takie pytanie, od razu odpowiadam - nie wybrała, specjalności nauczycielskiej, wole pracowac dłużej i miec mniej wolnego, niż fundowac sobie takie życie.

Pozdrawiam wszystkich nauczycieli, podziwiam Was za cierpliwośc :)
(przepraszam za brak ci i e z ogonkiem - laptop mi fiksuje)
Jeśli nauczyciel sam sobie pracę utrudnia to się wcale nie dziwię. Po co robić jak niektórzy sprawdzian czy kartkówkę co tydzień albo i częściej. Jak nauczyciel nie potrafi się dogadać z uczniami to chyba to nie jego powołanie. Ja chodząc do chemika szacunek miałem tylko do tych nauczycieli którzy nie robili sztucznych lekcji od deski do deski jak w wojsku. Zawsze byłem kiepski z przedmiotów ścisłych ale nie raz całą fizykę przegadaliśmy z naszym nauczycielem np na temat wszechświata czasu itp po prostu ciekawych tematów i uwierz mi że takie lekcje to była sama przyjemność zarówno dla nas jak i naszego nauczyciela, a przepytywanie czy sprawdziany było od czasu do czasu. Bo powiedz mi po co komu 15 ocen skoro można w trzech stopniach wystawić średnią i określić stan wiedzy lub niewiedzy ucznia :) Ogólnie są dobrzy i źli nauczyciele a ci którzy narzekają nie powinni uczyć.


Dorgi kolego, nie wiem, czy zauważyłeś, ale mówie tu o nauczaniu początkowym, co sie nijak ma do liceum, czy technikum... To samo świetlica - obejmuje ona dzieciaczki od 0-6. W tym wieku dzieci mają inne wymagania, niż młodzież w wieku 16-19, tu trzeba inaczej prowadzic lekcje... I nie mówie o kartkówkach, czy sprawdzianach robionych co najmnniej raz w tyg, bo tego akurat moja mama tak czesto nie robie ;). Co do powołania - wyniki dzieciaczków, które były przez nią uczone, mówią same za siebie ;))

Jeśli chodzi o szkołe średnią, to kończyłam IV LO (Ekonomik) i powiem szczerze, że strasznie za nim tesknie, a szczególnie za nauczycielami fizyki, chemii, biologii i polskiego ;). Kto miał z nimi kontakt, ten wie, o kim mówie ;P

Re: Nauczyciele

: 11 listopada 2010, 13:55
autor: edaa10
trus pisze:ok, takie lekcje na których sie rozmawia na rózne temty są fajne, rozwijajace itd. ale, mogą one być od czasu do czasu, góra kilka razy w roku! Nauczyciel musi nauczyć tego co jest w programie, pózniej uczniowie przystępują do różnych egzaminów, sprawdzianów i kto odpowiada za wyniki? oczywiscie nauczyciel, bo źle nauczył. Zresztą jest wymóg co do ilości ocen, jeżeli dany przedmiot jest np. 3 razy w tyg to na miesiąc musi być co najmniej 3 oceny.
Tak, ale można też to co jest zawarte w programie przedstawić w sposób prosty, zrozumiały i "ludzki". Tak robi nauczyciel, który ma powołanie.Często napotykam takich, którym po prostu się nie chce i lekcja wygląda następująco: otwórzcie sobie książki na stronie.. i czytajcie. ( w tym czasie nauczyciel poprawia sprawdziany innym klasą). Zbliża się koniec lekcji, wstań i opowiedz o czym przeczytałeś. Zero informacji od siebie. A jak już zacznie prowadzić lekcje (opierając się oczywiście tylko na podręczniku) to w sposób niezrozumiały i świadczący o tym, że sam nie bardzo wie o czym mówi. Wtedy człowiek po przyjściu ze szkoły, nie ma chwili odpoczynku bo musi sam we własnym zakresie nadrabiać materiał bo z lekcji wyniósł tyle co nic. Nie wszyscy oczywiście tacy są, żeby nie było ;)
Obecnie w szkole średniej, spotykam takich którzy na Dzień Nauczyciela nie przyjmują nawet czekoladek, mówiąc : " Jak już koniecznie musicie, to zróbcie laurkę" :)