Może ktoś wie.
Powiecie?
Jak być szczęśliwym?
Re: Jak być szczęśliwym?
Szczęście to ideał świń
anegdota o de Gaulle’u. Gdy pewien dziennikarz zainteresował się, czy generał zmierza do szczęścia, ów zareagował: – Ma mnie pan chyba za idiotę! – To dla mnie puste pojęcie. Życie jest mozołem, a nie dążeniem do szczęścia.
Tu macie cały artykuł:
http://pamietnik-dda.blogspot.com/2007/ ... -ogia.html
Dążenie do szczęścia Należy unikać tego co bolesne,a szczęścia nie należy przedawkować,bo endorfiny,serotonina itd w nadmiarze też SZKODZĄ. Trupem jest ten kto wyrzeknie się całkowicie jedzenia i umrze z głodu,ale ten kto podąża za szczęściem w rozumieniu "nażreć się" szybko utyje... I tak jest też z całą resztą.
anegdota o de Gaulle’u. Gdy pewien dziennikarz zainteresował się, czy generał zmierza do szczęścia, ów zareagował: – Ma mnie pan chyba za idiotę! – To dla mnie puste pojęcie. Życie jest mozołem, a nie dążeniem do szczęścia.
Tu macie cały artykuł:
http://pamietnik-dda.blogspot.com/2007/ ... -ogia.html
Dążenie do szczęścia Należy unikać tego co bolesne,a szczęścia nie należy przedawkować,bo endorfiny,serotonina itd w nadmiarze też SZKODZĄ. Trupem jest ten kto wyrzeknie się całkowicie jedzenia i umrze z głodu,ale ten kto podąża za szczęściem w rozumieniu "nażreć się" szybko utyje... I tak jest też z całą resztą.
Re: Jak być szczęśliwym?
Dlaczego akurat świń?
One mogą być? są szczęśliwe?
de Gaulle’u skoro stał się trupem to wnioskuję z tego co mówisz, że jednak przedawkował szczęście...
pewnie dla niego szczęściem okazał się ten mozoł
ale, ale co w momentach kiedy brakuje tego mozołu? co jest wtedy?
One mogą być? są szczęśliwe?
de Gaulle’u skoro stał się trupem to wnioskuję z tego co mówisz, że jednak przedawkował szczęście...
pewnie dla niego szczęściem okazał się ten mozoł
ale, ale co w momentach kiedy brakuje tego mozołu? co jest wtedy?
Re: Jak być szczęśliwym?
Przypomnę się z pytaniami z tematu o PiS żeby Ci nie wyleciało z głowy...
Od czego zacząć zmianę świata i kto (kto to jest ten każdy) ma ją zacząć?
Od czego zacząć zmianę świata i kto (kto to jest ten każdy) ma ją zacząć?
Re: Jak być szczęśliwym?
Po to aby być a nie mieć. Po co iść nieskończoną drogą skoro nie widać końca - czyż nie ?Architekt pisze:Po co robić w nieskończoność coś czego nigdy nie zdoła się wykonać ... ?
A może liczy się sama droga,może to co osiągamy będąc 100,1000, setki tysięcy kroków dalej jest tego warte
To jak ze zmienianiem świata o którym pisałem w innym dziale.Ideału nie osiągniemy.Ale jak w dowcipie:
Gdy matematyk twierdzi,że przesuwając krzesło o połowę drogi nigdy nie dotrzemy do jej końca fizyk powie,że w pewnym momencie znajdziemy się wystarczająco blisko
Ponieważ to takie zwierzęce jest,dążyć do ostatecznego szczęścia rozumianego w kulturze masowej jako... "ostateczny orgazm" Hedonizm czy totalny Ascetyzm pozbawiają człowieka jego własnego "Ja" czy jak wolisz to określenie: "duszy".Im bardziej są one totalne tym bardziej totalnie...Architekt pisze:Dlaczego akurat świń?
Valar Morghulis.Ale czemu dziś Kompletnie nie na temat piszesz,widzę,że "rzucam perły między wieprze".Dość.Architekt pisze:de Gaulle’u skoro stał się trupem to wnioskuję z tego co mówisz, że jednak przedawkował szczęście...
Aha - jeszcze to:
Od czego zacząć zmianę świata i kto (kto to jest ten każdy) ma ją zacząć?
Nie ważne od czego zacząć. Nie ważne kto ma zacząć na początek.A każdy znaczy każdy... Dla ciebie to po chińsku ?Fredro pisze: Osiołkowi w żłoby dano,
W jeden owies, w drugi siano.
Uchem strzyże, głową kręci.
I to pachnie, i to nęci.
Od któregoż teraz zacznie,
Aby sobie podjeść smacznie?
Trudny wybór, trudna zgoda —
Chwyci siano, owsa szkoda.
Chwyci owies, żal mu siana.
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora;
Aż nareszcie przyszła pora,
Że oślina pośród jadła —
Z głodu padła.
全体人 lub 每个人
Re: Jak być szczęśliwym?
Mam wrażenie jakbyś nie dysponował wiedzą o której piszesz. Dlatego muszę dopytywać ... wybacz...
Mnie to nie wygląda na podróż drogą bo ta zawsze ma jakiś cel, dokądś wiedzie ale raczej jak przelewanie z pustego w próżne. Tak, można w takim wypadku być... ale sam sobie dokończ kim bo dla mnie nie ma to nijakiego sensu i przeczy znanym mi zasadom zdrowego rozsądku.
Osobiście miałem cichą nadzieję, że oceniasz świnie z perspektywy traktowania ich przez ludzi ale trochę się rozczarowałem.
Uważasz, że trzeba być ale nie wiesz kim, wiesz jedynie że szczęścia to nie da więc pobudki jakimi się kierujesz też zostają mi nieznane. Zaczynam podejrzewać, że sam nie wiesz czego chcesz albo nie mówisz od siebie tylko sklejasz tekst z usłyszanych opinii posiłkując się co jakiś czas urozmaiceniami, które poza może barwą niczego istotnego nie wnoszą.
Wróćmy do JA. Jeszcze rano twierdziłeś że umysł to TY, potem miałeś problem z uczuciami, nie wyjaśniłeś tej sprawy a teraz lekko przechodzisz do JA = duszy już pomijam, że na przykładzie świń. Nie sądzisz że robi się chaotycznie? Ktoś coś z tego rozumie bo ja niewiele.
Jeżeli kwestionujesz to co ja napisałem to warto by zrobić to porządnie a nie dla samej zasady nie bo nie a potem `nie gadam z tobą`. To niepoważne.
Tylko nie rozumie jak to nieważne od czego, nie ważne kto? To żarty?
Pracowałeś kiedyś być może, albo byłeś w szkole w wojsku? Słyszałeś polecenie: macie wykonać daną rzecz ale nieważne kto i od czego zacząć?
Pomyśl z jakim politowaniem grupa oddelegowana do zadań popatrzyła by na ciebie. Wszyscy poszli by na piwo i z robotą zostałbyś sam. To chcesz mi powiedzieć, że gdyby Ciebie słuchano wszyscy zmarliby pośrodku jadła?
być ... ale kim?zielony87 pisze:Po to aby być a nie mieć.
Mnie to nie wygląda na podróż drogą bo ta zawsze ma jakiś cel, dokądś wiedzie ale raczej jak przelewanie z pustego w próżne. Tak, można w takim wypadku być... ale sam sobie dokończ kim bo dla mnie nie ma to nijakiego sensu i przeczy znanym mi zasadom zdrowego rozsądku.
Nie wiem czy świnia dąży do ostatecznego szczęścia, nigdy się nad tym nie zastanawiałem a i na cele tej dyskusji uważam za zbędne.zielony87 pisze:Ponieważ to takie zwierzęce jest,dążyć do ostatecznego szczęścia rozumianego w kulturze masowej jako... "ostateczny orgazm" Hedonizm czy totalny Ascetyzm pozbawiają człowieka jego własnego "Ja" czy jak wolisz to określenie: "duszy".Im bardziej są one totalne tym bardziej totalnie...
Osobiście miałem cichą nadzieję, że oceniasz świnie z perspektywy traktowania ich przez ludzi ale trochę się rozczarowałem.
Uważasz, że trzeba być ale nie wiesz kim, wiesz jedynie że szczęścia to nie da więc pobudki jakimi się kierujesz też zostają mi nieznane. Zaczynam podejrzewać, że sam nie wiesz czego chcesz albo nie mówisz od siebie tylko sklejasz tekst z usłyszanych opinii posiłkując się co jakiś czas urozmaiceniami, które poza może barwą niczego istotnego nie wnoszą.
Wróćmy do JA. Jeszcze rano twierdziłeś że umysł to TY, potem miałeś problem z uczuciami, nie wyjaśniłeś tej sprawy a teraz lekko przechodzisz do JA = duszy już pomijam, że na przykładzie świń. Nie sądzisz że robi się chaotycznie? Ktoś coś z tego rozumie bo ja niewiele.
Jeżeli kwestionujesz to co ja napisałem to warto by zrobić to porządnie a nie dla samej zasady nie bo nie a potem `nie gadam z tobą`. To niepoważne.
Nie, nie nie zrozum mnie źle bo generalnie doceniam twoje starania i koncepcje.zielony87 pisze:Nie ważne od czego zacząć. Nie ważne kto ma zacząć na początek.A każdy znaczy każdy... Dla ciebie to po chińsku ?
Tylko nie rozumie jak to nieważne od czego, nie ważne kto? To żarty?
Pracowałeś kiedyś być może, albo byłeś w szkole w wojsku? Słyszałeś polecenie: macie wykonać daną rzecz ale nieważne kto i od czego zacząć?
Pomyśl z jakim politowaniem grupa oddelegowana do zadań popatrzyła by na ciebie. Wszyscy poszli by na piwo i z robotą zostałbyś sam. To chcesz mi powiedzieć, że gdyby Ciebie słuchano wszyscy zmarliby pośrodku jadła?
Re: Jak być szczęśliwym?
Bardziej sobą ? Człowiekiem ? Być wolnym od obsesyjnego dążenia za czymś bez zrozumienia całości ?być ... ale kim?
Nie ma 1 odpowiedzi.Na tym polega właśnie wolność. Na możliwości podejmowania decyzji.Dodajmy,że ta wolność też jest procesem nie stanem...
Nie bardziej niż cała reszta.Oczywiście możemy uznać jak Kohelet "Marność nad marnościami i wszystko marność",albo jednak zamiast narzekać wciąż szukać.Taka wędrówka nie ma z pewnością mniej sensu i zdrowego rozsądku jak życie dla samego życia i napchania sobie brzucha,albo inne dążenie do szczęścia. Idzie o to aby szukać a nie żeby znaleźć...Architekt pisze:Mnie to nie wygląda na podróż drogą bo ta zawsze ma jakiś cel, dokądś wiedzie ale raczej jak przelewanie z pustego w próżne.
Jak dla mnie to polecenie owszem w założeniach jest wręcz wkurzająco głupie,a brzmi jeszcze gorzej niż podajesz bo tu nie jest zdefiniowana ta dana rzecz. No ale właśnie chodzi o to by zamiast dyskusji kto,co,kiedy a potem kłótni pt "nie tak bo inaczej" itd robić nawet cokolwiek i jakkolwiek bo inaczej jesteśmy jak ten biedny osiołek... Tyle możliwości... i nic nie realizowane bo zastanawiamy się "co zrobić" zamiast zrobić.Spokojnie,zbiorowość też działa wg pewnych zasad i coś z tego będzie.Nie chaos lecz emergencja.Architekt pisze:Pracowałeś kiedyś być może, albo byłeś w szkole w wojsku? Słyszałeś polecenie: macie wykonać daną rzecz ale nieważne kto i od czego zacząć?
Re: Jak być szczęśliwym?
Sobą czyli umysłem?zielony87 pisze:Bardziej sobą ? Człowiekiem ? Być wolnym od obsesyjnego dążenia za czymś bez zrozumienia całości ?
Być? czyli, że teraz nie jesteś? Być kim???
Dlaczego dążenia uznajesz za obsesyjne a przelewanie z pustego w próżne w nieskończoność nazywasz drogą?
To właśnie próbuję ogarnąć jako całość i zrozumieć.
Wolność nie jest stanem a procesem... ciekawe... procesem czego?
Sugerujesz, że w jakiś sposób jesteś zniewolony? Ciekawe... bo też przyszło mi to na myśl.
Ale co mam szukać... przecież powiedziałeś, że szczęście nie istnieje?zielony87 pisze:Oczywiście możemy uznać jak Kohelet "Marność nad marnościami i wszystko marność",albo jednak zamiast narzekać wciąż szukać.Taka wędrówka nie ma z pewnością mniej sensu i zdrowego rozsądku jak życie dla samego życia i napchania sobie brzucha,albo inne dążenie do szczęścia. Idzie o to aby szukać a nie żeby znaleźć...
Nie rozumiem dlaczego głupota ma być wkurzająca ale to nieistotne.zielony87 pisze: Jak dla mnie to polecenie owszem w założeniach jest wręcz wkurzająco głupie,a brzmi jeszcze gorzej niż podajesz bo tu nie jest zdefiniowana ta dana rzecz. No ale właśnie chodzi o to by zamiast dyskusji kto,co,kiedy a potem kłótni pt "nie tak bo inaczej" itd robić nawet cokolwiek i jakkolwiek bo inaczej jesteśmy jak ten biedny osiołek... Tyle możliwości... i nic nie realizowane bo zastanawiamy się "co zrobić" zamiast zrobić.Spokojnie,zbiorowość też działa wg pewnych zasad i coś z tego będzie.Nie chaos lecz emergencja.
Zadałem banalne pytania do twoich dobrowolnych twierdzeń. Twierdzisz, że trzeba naprawić świat, ale nie wiesz kto, nie wiesz od czego zacząć wiesz jedynie, że jak ten świat popełni błąd to społeczeństwo powinno go zabić (oczywiście Ty nie).
Zaczynam dostrzegać pewien dysonans w twoim rozumowaniu.
Jednocześnie lekko przychodzi ci wiedza z neurobiologii. Zaczynam wątpić czy potrafisz udzielić jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi i chyba spytam kogo innego bo drepczemy w miejscu i przelewamy z pustego w próżne.
- Debilodejda
- Rozgrzewam się
- Posty: 21
- Rejestracja: 5 lutego 2012, 00:00
- Lokalizacja: Twój klozet.
Re: Jak być szczęśliwym?
Fajką pykaj. Odrzuć telewizję, zajmij się książkami. Żyj, nienawidź, kochaj, twórz. Nie porzucaj emocji. Opowiadaj nie mówiąc zbyt wiele. Śpiewaj i czuj muzykę. Dla Ciebie to kilka dźwięków, dla mnie to serce włożone w ich odegranie.
Graj pamiętając o możliwości zmianie masek - bądź sobą. Widzu!
To chamstwo zniknie, przeczekaj, czytaj, zadawaj pytania, a zobaczysz, że ono minie!
Bądź tu mądry przyjacielu.
Graj pamiętając o możliwości zmianie masek - bądź sobą. Widzu!
To chamstwo zniknie, przeczekaj, czytaj, zadawaj pytania, a zobaczysz, że ono minie!
Bądź tu mądry przyjacielu.
Re: Jak być szczęśliwym?
Zależy co jest dla kogoś "szczęściem" - ja wiem czym jest i powiem więcej - to uniwersalne - po prostu nie zastanawiaj się nad tym.Architekt pisze:Może ktoś wie.
Powiecie?
Re: Jak być szczęśliwym?
Jeśli mówimy o hedonizmie zgodziłabym się. Dążenie przede wszystkim do przyjemności i rozkoszy jest jak najbardziej zwierzęce. Natomiast ascetyzm nie. No, co jest zwierzęcego w jakimś mieszkaniu sobie kapłana w jaskini i medytacje, wszak on zbliża się do doskonałości duchowej. Owszem odziera się ze swojego „ja” ale zbliża się bardziej do choroby psychicznej niż do zwierzęcia.zielony87 pisze:Ponieważ to takie zwierzęce jest,dążyć do ostatecznego szczęścia rozumianego w kulturze masowej jako... "ostateczny orgazm" Hedonizm czy totalny Ascetyzm pozbawiają człowieka jego własnego "Ja" czy jak wolisz to określenie: "duszy".Im bardziej są one totalne tym bardziej totalnie...
Większość rzeczy, które usiłuje świat sprzedać, opiera się na zapewnieniu, że: „kupując coś, darujesz sobie odrobinę szczęście”. No przecież każdy byłby szczęśliwszy mając lepszy/wygodniejszy samochód, większy telewizor, zmywarkę, wkrętarkę, a nawet ptasie mleczko, będziesz super szczęśliwy, gdy będziesz miał …to i to i to itd. A najlepszy przepis świata na szczęście to bzykanie, nie ważne gdzie (szatnia, toaleta, autobus, stadion), kiedy (min po poznaniu, godzinkę) z kim (kobieta czy mężczyzna). I tak mając już kupione małe ogniwa łańcuszka szczęścia w połączeniu z seks-fun dochodzi się do „totalnego orgazmu”… tak chętnie sprzedawanego i dostępnego niemal każdemu szczęścia.lol666 pisze:Zależy co jest dla kogoś "szczęściem" - ja wiem czym jest i powiem więcej - to uniwersalne - po prostu nie zastanawiaj się nad tym.
Trzeba się zastanowić czy chodzi nam o szczęście chwilowe, wynikające z realizacji pragnień, namiętności, CZHĘCI upojenia czy trwałe dzięki akceptacji siebie, optymizmowi i wartościom, jakim kierujemy się w życiu. W pierwszym przypadku zaspokajać trzeba by wciąż i wciąż, bo przecież pragnienia człowieka są nieograniczone, a uczucie zadowolenia krótkotrwale .
Re: Jak być szczęśliwym?
No chodzi mi o takie zwykłe poczucie szczęścia, które zawiera w sobie radość w każdej sytuacji i otoczeniu, spokój, cierpliwość, zrozumienie, miłość, mądrość itp.
Medytacja czy tam osamotnienie, cisza jest celem dlatego jest szaleństwem czy środkiem do celu czyli osiągnięcia spokoju, wewnętrznej ciszy i ostatecznie szczęścia?
Póki co mamy opinie:
1. Szczęścia nie ma (ale tę póki co odrzucam), zresztą twórca tej tezy chyba sam się zapętlił i wystraszył swojego oblicza
2. Szczęścia nie ma w świecie zewnętrznym (ciekawe)
3. Szczęścia szukać w drodze życia nie w celu (ciekawe ale mało dokładne)
4. Po prostu żyć (to najsensowniejsze ale... jak do tego dojść)
Póki co dziękuję za cenne rady i oczywiście pytanie do Grzybel, Persafona, Debilodajda - jesteście szczęśliwi? (T/N)
ja też chyba wiem.... ale psssst, chcę poznać opinie innych...lol666 pisze: Zależy co jest dla kogoś "szczęściem" - ja wiem czym jest i powiem więcej - to uniwersalne - po prostu nie zastanawiaj się nad tym.
Do jakiej choroby psychicznej zbliża się i przede wszystkim dlaczego tak się dzieje?grzybel pisze:No, co jest zwierzęcego w jakimś mieszkaniu sobie kapłana w jaskini i medytacje, wszak on zbliża się do doskonałości duchowej. Owszem odziera się ze swojego „ja” ale zbliża się bardziej do choroby psychicznej niż do zwierzęcia.
Medytacja czy tam osamotnienie, cisza jest celem dlatego jest szaleństwem czy środkiem do celu czyli osiągnięcia spokoju, wewnętrznej ciszy i ostatecznie szczęścia?
Póki co mamy opinie:
1. Szczęścia nie ma (ale tę póki co odrzucam), zresztą twórca tej tezy chyba sam się zapętlił i wystraszył swojego oblicza
2. Szczęścia nie ma w świecie zewnętrznym (ciekawe)
3. Szczęścia szukać w drodze życia nie w celu (ciekawe ale mało dokładne)
4. Po prostu żyć (to najsensowniejsze ale... jak do tego dojść)
Póki co dziękuję za cenne rady i oczywiście pytanie do Grzybel, Persafona, Debilodajda - jesteście szczęśliwi? (T/N)
Re: Jak być szczęśliwym?
Wydaje mi się, że medytacja, cisza, osamotnienie (chwilowe) jako środek do osiągnięcia wewnętrznego pokoju są jak najbardziej potrzebne. Nie użyłabym słowa szaleństwo w sensie utraty zmysłów bądź absolutnie pozytywnego brakiemu ograniczeń. Szybciej chodzi mi o niewskazane, niechciane stany umysłowe. Skutki uboczne wyalienowania i ascetyzmu.Architekt pisze:Do jakiej choroby psychicznej zbliża się i przede wszystkim dlaczego tak się dzieje?
Medytacja czy tam osamotnienie, cisza jest celem dlatego jest szaleństwem czy środkiem do celu czyli osiągnięcia spokoju, wewnętrznej ciszy i ostatecznie szczęścia?
Obecnie używa się medytacje, jako metodę skierowaną przede wszystkim na radzenie sobie ze stresem czy negatywnymi emocjami. Jeśli jest to jedyny sposób radzenia sobie z nimi, prowadzi do potęgowania stanów skrajnie emocjonalnych i przez to może doprowadzić do uzależnienia, emocjonalnej niestabilności, wewnętrznego rozbicia. Mi raczej chodziło o długotrwałą medytację, połączoną z ascezą prowadzącą przez izolację społeczną, niekonfrontowanie poglądów z innymi, do wyłączenia się z życia społecznego i utraty poczucia rzeczywistości.
Zbliża się, ale nie osiąga. Sądzę, że próba sprecyzowania choroby mogłaby minąć się z póki co prawdą, więc zagłębie się jeszcze w różne symptomy, nim dam odpowiedź.
Tak jestem szczęśliwa (ogólnie i przeważnie). Choć czasem owy stan przysłaniają mi pewne katarakty – nieprawidłowe schematy myślenia, w niektórych sytuacjach oraz nieprawidłowe ustalanie priorytetów- następstwa pewnych zdarzeń z dzieciństwa.
Re: Jak być szczęśliwym?
Pokrywa się to z moim poglądem na sprawę. A szaleństwa które wg mnie jest normą doszukiwałbym się bardziej w realiach naszego życia, może nie tych, które spotykamy na co dzień (wstawanie, kawa, odprowadzanie dziecka, praca itp) ale w ustawianiu wartości i celów na obecnym etapie cywilizacji. Bo to na pewno nie jest droga do szczęścia.grzybel pisze:Wydaje mi się, że medytacja, cisza, osamotnienie (chwilowe) jako środek do osiągnięcia wewnętrznego pokoju są jak najbardziej potrzebne.
Nie miałem na myśli sytuacji skrajnych ale takich z zachowaniem rozsądku tzn. odpoczynek umysłu od hałasu naszej cywilizacji. Równie dobrze można codziennie sypać sobie do herbaty fervex i po miesiącu zejść (podobno).grzybel pisze:Mi raczej chodziło o długotrwałą medytację, połączoną z ascezą prowadzącą przez izolację społeczną, niekonfrontowanie poglądów z innymi, do wyłączenia się z życia społecznego i utraty poczucia rzeczywistości.
Zaimponowałaś mi tą wypowiedzią. Choć od tematu się trochę odsuwamy to też uważam, że moje pokolenie niesie ze sobą bagaż z dzieciństwa, który nałożyła na pokolenie moich rodziców 2-ga rewolucja przemysłowa, wydarcie z wiejskich chat i upakowanie w blokach, obłożenie nadmiarem pracy, zastępstwo wychowawcze przez przedszkola, szkołę, telewizję itp.grzybel pisze:Tak jestem szczęśliwa (ogólnie i przeważnie). Choć czasem owy stan przysłaniają mi pewne katarakty – nieprawidłowe schematy myślenia, w niektórych sytuacjach oraz nieprawidłowe ustalanie priorytetów- następstwa pewnych zdarzeń z dzieciństwa.
Uważam, że przy kształtowaniu prawidłowych postaw kolejnego pokolenia prawidłowe ustawienie zawalonych priorytetów jest punktem wyjścia.
Ale tak jak powiedział wcześniej lol666 myślenie w ustawianiu priorytetów prędzej czy później doprowadzi nas do momentu, w którym stwierdzimy, że tak naprawdę nie trzeba nad ty wszystkim wiele myśleć.
Mnie się podoba puenta "Sensu życia wg Monty Pythona"
"Bądź miły. Unikaj tłustych potraw. Przeczytaj czasem dobrą książkę. Dużo spaceruj. Żyj w pokoju i harmonii z ludźmi wszystkich wyznań i narodowości"
heh w teorii banalnie proste ale by by to zrozumieć chyba jednak trzeba swoje "przejść".
Wg mnie istotne podstawy do skierowania drogi w kierunku poczucia szczęścia to zaakceptowanie cierpienia/doświadczeń i nauczenie się nie oceniania innych i oczywiście nie narzucania innym swojej woli.
Re: Jak być szczęśliwym?
Bo może obecny etap cywilizacji jest idealnym środowiskiem do rozwinięcia się szaleństwa, z jednej strony kuszący pewnym stylem życia, a z drugiej popychającym do tego. Stąd śmiałabym twierdzić, że dla niektórych życie jest czystym szaleństwem.Architekt pisze:Pokrywa się to z moim poglądem na sprawę. A szaleństwa które wg mnie jest normą doszukiwałbym się bardziej w realiach naszego życia, może nie tych, które spotykamy na co dzień (wstawanie, kawa, odprowadzanie dziecka, praca itp) ale w ustawianiu wartości i celów na obecnym etapie cywilizacji. Bo to na pewno nie jest droga do szczęścia.
Zielony87 poleciał po skrajnościach, więc moja odpowiedź też poszła w ten deseń.Architekt pisze:Nie miałem na myśli sytuacji skrajnych ale takich z zachowaniem rozsądku tzn. odpoczynek umysłu od hałasu naszej cywilizacji. Równie dobrze można codziennie sypać sobie do herbaty fervex i po miesiącu zejść (podobno).
lol666 ma racje. Nie chodzi mi o to by ustawiać wciąż priorytety i zastanawiać się co jest ważniejsze, zgadzam się, ze prowadzi to do większego mętliku niż było w zamierzeniu. Myślę również, ze słusznie napisałeś: „prawidłowe ustawienie zawalonych priorytetów jest punktem wyjścia”. Dlatego staram się nie kierować myśli w stronę ustawiania priorytetów, ale skupić na rozpoznawaniu kiedy postępuje nie współmiernie do sytuacji. Czyli trening by rzeczywiście energię skierować na wnioski, ewentualną poprawę działania i dalsze branie „byka za rogi” - życie.
Mój bagaż jest w ogóle nie podobny do przedstawionego, ale to i tak chyba nie ma większego znaczenia. Gdyż takie same zdarzenia mogą wywołać w jakiejś grupie dzieci różne emocje, reakcje, a przez indywidualność czy odmienną wrażliwość inaczej ukształtuje się charakter czy wartościowanie zamierzeń .
Btw a co Ci się konkretnie spodobało?