[...] humor w naturalny sposób łączy się z dużą wyobraźnią; biada wyobraźni, której nie towarzyszy dowcip.
Władimir Nabokow.
Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
- dziewczyna
- Guru
- Posty: 134
- Rejestracja: 20 lutego 2012, 16:06
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
MASAKRA! - ale ludziom wali w dekiel...
-
- Początkujący
- Posty: 11
- Rejestracja: 26 lipca 2007, 22:34
- Lokalizacja: Ostrołęka
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
z cyklu „Uśmiechy gwiazd”
*
* *
ziemie szczęścia jałowieją
gdy ręce zamiast pracy
szukają taniego zbytku
gdy ciało okolone
aureolą zmysłowości
swoją świątynię zamienia
na bank
ziemie szczęścia jałowieją
nie uprawiane od lat
z cyklu „W nurcie godzin”
*
* *
grzech jest jak zielsko
na polu
w ogrodzie
na działce
i jemu sprzyja
słońce
deszcz z nieba
nie wyrywany
niszczy owoce
plony dni
*
* *
po drodze
wypatruję Ciebie
gdy za szybami deszcz
i gdy drży mi serce
jak wskazówka zegarka
po drodze
wypatruję Ciebie
po ramionach krzyża
wielkiego jak czas
dojdę do Ciebie ...
*
* *
W obręczach Twojej łaski
ciągnę swój życia wóz
przede mną cienie i blaski
za mną czas jak gruz
idę znużony drogą
w ciszę w nieznany świat
ciągnę noga za nogą
mój wóz z kołami lat ...
* z cyklu „W nurcie godzin”
* *
pod Twój Krzyż znoszę
z ulic miasta pozbierane
rany z ulic świata ból
i udrękę
pod Twój Krzyż przynoszę
krzyk niemy
nie narodzonych
pod Twój Krzyż znoszę
serce obolałych pamięć
i nadzieję mych dni ...
*
* *
Kim naprawdę jesteśmy
w lustrze ciszy
gorącej jak miłość
gdzie zagubiła się
twarz na targowisku
słów
i którą bramą trzeba
wyjść by powrócić
do siebie ...
*
* *
Żonie
wieczorną godziną
siedzisz przy mnie
miła
gdy gwiazdy
w wydmach chmur
zasypane są wszędzie
wieczorną godziną
mówisz do mnie
miła
że pogoda
znów wróci
i że jakoś będzie ...
z cyklu „W Psarskim Siole”
*
* *
nie pukaj gdy zamknięte
drzwi przed światłem
przed miłością
niech się sypią gwiezdne
skry niech płomień nocy
nie pozwoli spać tym
co kokardy patetycznych słów
uwiesili na klamkach
swych domów ...
*
* *
zbyt daleko do siebie
gdy odmierzamy centymetrem
wagą wizyty telefony
gdy milczenie nie jest barwą miłości
gdy słowa jak kamienie
zawinięte w białe płótna form
zadają ból
za daleko do siebie
gdy w ciemnych okularach
obłudy nie patrzymy
sobie w oczy ...
MEDYTACJA II
naucz nas liczyć
nasze grzechy
jak liczymy pieniądze
procenty w banku
naucz nas liczyć
nasze winy
jak liczymy upadki tych
co bardziej kochają niż my ...
z cyklu "W Psarskim Siole"
*
* *
chciałbym przebrnąć
przez wszystkie mury
by dojść do Ciebie
chciałbym dotknąć
skrawka Twoich szat
kiedy przechodzisz w tłumie
chciałbym żebyś mnie zawołał
kiedy siedzę skruszony
na drzewie marzeń ...
*
* *
świat się stał wielkim szpitalem
pełnym ran
dzielnicą kalek
bez serca
i wielkim Kościołem
Twojej miłości ...
*
* *
na dnie kieliszków
trzepiemy jak ptaki
zbyt mokre są skrzydła
by unieść się w niebo ...
z cyklu „W ramionach serca”
*
* *
dla Ciebie otwieram
codziennie oczy
pełne Twojego słońca
cieszą się wdzięczne
dla Ciebie otwieram
drzwi każdego dnia
abyś był w nim
zawsze i wszędzie
dla Ciebie zamykam
codziennie oczy
przed snem głębokim
jak miłość ...
z cyklu „We dwoje”
*
* *
dobrnęliśmy ilością lat
według dat urodzeń
dobrnęliśmy jakimś świadectwem
dyplomem
samochodem kupionym
własnymi dziećmi
czy jest w nas pełniejszy
płomień Chrystusowego bólu
gorętsza miłość ku ludziom
mądrość która jak gejzery
tryska z Ewangelii
i rozpala skroń ...
*
* *
otwieram się
spękana ziemia
otwieram się
ziemia sucha
na Ciebie
kiedy przychodzisz
odżywam
nabieram sił
żyję żyję
z cyklu „We dwoje”
*
* *
nie chcę by czas
uciekał mi między palcami
bezowocnie
ale bym w dłonie
nabrał życia
w siebie – powietrza miłości
ta nie ginie
gdy ginie ciało
ta w zapisanych księgach
przepływa korytami mądrości
wciąż pojąc łaknących
u brzegów
nie chcę bym swój czas
bezmyślnie stracił
jak owoce na drzewach
mojego sadu
które mogą przepaść
w mrozie obojętności
w śniegu trefnych wyborów
*
* *
szczęście nigdy nie jest samo
dla siebie
jest jak rzeka pełna kropel
pełna deszczu
daje życie nowym kwiatom
nowym drzewom
szczęście nie jest nigdy samo
nigdy samo ...
z cyklu „Wiry ciszy”
*
* *
Słońce niesie dzwon
słońce woła
nas ze wszystkich stron
do miłości kościoła
kiedy rosa drży
na stulonych kwiatach
ręce wznosi światła
woła siostrę brata
wznosi się na niebie
pędzi coraz dalej
wołać wszystkich ludzi
aby już nie spali ...
*
* *
I
w słomianej pogoni
za szczęściem bez fundamentów
uderzeni piorunem czasu
palimy się
zbyt szybko
II
tylko Miłość wyzwoli nas
z pustych uniesień
gdy życie pełne trudu
przebrniemy z Chrystusem
z cyklu „Wiry słońca”
DZISIAJ RANO
obudziłeś mnie nastawionym
budzikiem kwarcowym
jeszcze słońca było mało
na niebie
jeszcze chmury wałkoniły się
z wiatrem
niosąc deszcz
gdy przetarłem oczy
stanąłem pod Twym Krzyżem
i patrzyłem na Wizerunek Matki
odlanej z gipsu
i modliłem się wśród chmur
w kąciku ciemnego pokoju ...
*
* *
obojętność w miłości
to wybór nocy
gdy świta dzień ...
POZORNE
niektórym rośnie szczęście
wysokością stanowisk i dochodów ...
-
- Początkujący
- Posty: 11
- Rejestracja: 26 lipca 2007, 22:34
- Lokalizacja: Ostrołęka
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
* z cyklu "Wiry słońca"
* *
jesteś mocą
mojej miłości
mocą powstania
w upadku
Twoje słowa
koją jak górskie
strumienie
w upał
od Ciebie mam
życie wiedzę
szczęśliwy cel
mego życia ...
*
* *
kochasz nas
dlatego świeci słońce
a na jego polach
bawią się wrony
wśród murów
z czerwonych cegieł ...
*
* *
Jesteś taki dobry
że nawet Siebie dałeś za pokarm
dla nas ...
*
* *
chcę iść z Tobą Jezu
na miejsce pustynne ...
*
* *
płonie mój czas
jak ofiara
dla Ciebie - -
z cyklu „Wiry słońca”
*
* *
nieraz miłość otwiera się
jak rana
*
* *
nim usnę
muszę wykąpać się
w słońcu i w świetle
z Twego nieba ...
OGRÓD Z OLIWNYMI DRZEWAMI
Twoje ogrody
zroszone są deszczem
nieba owoce Twoich
ogrodów o smaku samotności
rumienią się w gorącym słońcu
i Twoje zmęczone Serce
cieszy się ich cieniem
i Twoje zmęczone nogi
chłodzą skały wśród
zroszonych drzew ...
. . . MIŁOŚĆ
tyle miłości
jesiennych liści
gwiazd dalekich roje
tyle miłości
pospieszny liścik
i każdy mówi swoje
tyle miłości
błędów uniesień pustych
jak po młocce kłosy
tyle miłości
gwiazd dalekich roje
jak kropel rosy ...
z cyklu „Wodospady miłości”
*
* *
na dworze deszcz
na dworze wiatr
muzykę grają rzewną
na dworze wiatr
płaczliwy wiatr
i deszcz łkający nade mną
na dworze deszcz
na dworze łzy
i smutek płynie z nieba
na dworze wiatr
rozprasza sny
i niesie je ulewa ...
*
* *
wypijam kielichy światła
jedne po drugich
- dni złotą słodycz
dla Ciebie
*
* *
gdy gram na klawiszach słów
płyną dźwięki mego serca - -
*
* * z cyklu "Wodospady miłości"
I
dzielą nas
kamienne kręgi lęków
nie gwiazd
dzielą nas
kamienne kręgi bólów
zadanych otrzymanych
II
mostem jest prawda
i miłość
PAMIĘTAJ ŻE
pogrzeb jednego z nas
nie zatrzymuje życia świata
ale życie poświęcone światu
jest Twoim wiecznym życiem - -
BOŻE ( II )
Jeśli odnajdziemy własną miłość
to tylko w Tobie
jeśli odnajdziemy życia
tego sprawiedliwość
to tylko w Tobie
jeśli odnajdziemy własne
szczęście
- to tylko jedynie w Tobie ...
z cyklu "Wodospady miłości"
*
* *
jeśli miłość boli
- nie jest tragedią
tragedią jest
miłość zniszczyć ...
STARE I NOWE
I
pogubiliśmy dni
wśród rozwidleń dróg
pogubiliśmy siły
wśród karuzel atrap
II
lecz Ty Boże dajesz
nowe siły do trudu
do miłości - -
*
* *
swego jutra kształt
rzeźbisz d z i ś ...
*
* *
są słowa jak namioty
i są słowa jak pustynie
w Twoich rękach wiosna i zima
życie i śmierć
są słowa jak deszczu krople
i są słowa jak kamienie
w Twoich rękach dzień i noc
życie i śmierć ...
* z cyklu „Wodospady miłości”
* *
Cóż są warte słowa
jeśli nawet zakwitną
a nie wydadzą
OCZEKIWANEGO OWOCU ...
*
* *
słońce coraz bardziej rozgrzewa
moje oczy ubrany w przeszły czas
idę w noc i w dzień w noc i w
dzień
słońce coraz bardziej rozgrzewa
moje oczy zasypany żółtymi
liśćmi czas moczy niebo i wiatr
tnie po twarzy ...
*
* *
gdy gaśnie miłość
traci się sens wszystkiego
JEŚLI BRAK MIŁOŚCI
bez miłości jesteś jak kaleka
o nogach z betonu czy z drewna
ociosane serce które bije
dla przeżycia metalowy wzrok
ciężki jak milczenie
jesteś jak kaleka ciężki
w dybach ciszy o nogach
z betonu czy z drewna ...
2002.06.04
z cyklu „Wodospady pamięci”
*
* *
wysokie i ważne stołki
też są dla miłości
jeśli służą egoizmowi
niszczą wiele
jeśli zdobią je
szlachetność mądrość
miłość wzbiera w ludzkich
sercach miłość wzbiera ...
*
* *
splątane są gałęzie naszej pamięci
na jej rozłożystych konarach
wiszą owoce uśmiechy i smutki
powroty i odejścia
splątane są pamięci naszej grona
jak włosy wierzb płaczących
a na niebie ostre szkła gwiazd
a na ziemi rozbite puchary rozczarowań
splątany jest czas życia
z czasem śmierci gdzie bezdomni
i głodni niosą trumny obojętności
a z oczu spływają im łzy ...
z cyklu "Wodospady pamięci"
*
* *
przed naszym klasztorem w opuchłych łachmanach
kobieta pochylona twarzą do ziemi
trzyma wyciągniętą dłoń
przykościelny zegar odmierza czas
na zielonych szynach świateł
pędzą lukrowane auta
w dwóch kioskach tuż przed świątynią
sprzedają kolorowe pisma ... baloniki ... papierosy ...
przykościelny zegar odmierza czas
odmierza czas ... odmierza czas ...
TWÓJ AFORYZM
Dzień bez miłości
jest jak niebo bez słońca ...
*
* *
Najpiękniejsze są wtedy ziemskie pola
gdy rodzą owoc ...
*
* *
prawdziwa głębia serca
to głębia miłości ...
z cyklu "Wodospady pamięci"
N I E R A Z
jest to wielka bieda
być za bogatym ...
*
* *
za chwilę kolejny
2000 rok
nie załatwi bez nas
niczego
to my sternicy własnego
czasu współautorzy własnych
losów
bierzmy w ręce nowe dni
nowe szanse
na miłość
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
To są wiersze ? Jak tak to straszna lipa...
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
No to czekamy na Twoje Na pewno nas powalą... A wszystkim poetom weny i odwagi w wyrażaniu siebie życzę.wieśniak pisze:To są wiersze ? Jak tak to straszna lipa...
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
Nie piszę wierszów ale te oceniam na minus To tak jak z artykułami - nie napisałaś żadnego, a ocenić zawsze możeszdragoness pisze:No to czekamy na Twoje Na pewno nas powalą... A wszystkim poetom weny i odwagi w wyrażaniu siebie życzę.wieśniak pisze:To są wiersze ? Jak tak to straszna lipa...
- serjtankian
- VIP
- Posty: 1176
- Rejestracja: 28 marca 2007, 18:18
- Lokalizacja: Jasło
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
Już chyba wiem dlaczego nie piszesz WIERSZÓW. Jak się takie babole popełnia.wieśniak pisze:Nie piszę wierszów ale te oceniam na minus To tak jak z artykułami - nie napisałaś żadnego, a ocenić zawsze możesz
Chętnie poczytam więcej
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
Piękne, dojrzałe i bardzo "powabne".
-
- Początkujący
- Posty: 11
- Rejestracja: 26 lipca 2007, 22:34
- Lokalizacja: Ostrołęka
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
Z A K O N N I C Y
otworzyli się
by napełnić się
Jezusem
przechodził u wód
ich samotnych zamyśleń
zaprosił ich
by stali się Jego znakiem
wśród świata ...
z cyklu "Wodospady pamięci"
URODZIŁEM SIĘ W 1959 ROKU
w moim kościele
modliło się
kilka pokoleń
wojny i powstania
budowy odbudowy
remonty
ja też tu stoję
wśród barokowych fresków
brata Żebrowskiego
liczę swój czas
jak pieniądze
obym je wydał mądrze ...
Ostrołęka, 2000.01.04
*
* *
ślizgam się po lodzie słów
pod nim głęboka cisza
lęków zmurszałe łodzie
wysypany gruz
marzeń zatopione kości
rozmaitych gwiazd
o ludzkich twarzach
ślizgam się mroźna
cisza wyciąga ramiona
ku słońcu
coraz bliżej jest Boże
do Ciebie coraz bliżej
do mojego domu ...
z cyklu „Wodospady pamięci”
PRAWDA OSTATNIA
Gdybyśmy nie wiem jak podskakiwali
i tak każdy rozliczy się
ZE WSZYSTKIEGO
NASZ RÓŻANIEC
kropelkami łez modlą się nieszczęśliwi
kropelkami potu – pracujący w Twej winnicy
pomiędzy dziesiątkami godzin
mówią Ci: Chwała
potem wzywają Twoją Matkę
Jej miłość uciekając się
pod Jej obronę ...
O ŻYCIU I ŚMIERCI
nieraz
rodzimy się płacząc
płaczemy umierając ...
z cyklu „Wrócisz tu”
*
* *
poezja jest podaniem
dłoni pieszczotą serca
gdy tęskni
uspokojeniem w bólu
pomimo wszystko
to ład tego co wydaje się
być gruzem
to jasne spojrzenie w wieczność
zmęczonymi życiem
oczyma ...
z cyklu „Wrócisz tu”
*
* *
Słońce Twoje oświetla smutne zaułki ciszy
pełne miłości niebo niesie radość
w srebrzystych rzęsach światła
to Twój wzrok najtkliwszy z tkliwych
to Twoje serce najczulsze z czułych
patrzy na mnie i kocha
i oświetla smutne tak smutne
zaułki ciszy ...
*
* *
1
najgorzej jest gdy źrenice ludzi
rozpalają się pośród złota pieniędzy
(a nie w miłości której Źródłem
Ty jesteś Boże)
2
ułudna jest to radość
i zwodnicze szczęście ...
*
* *
w niebie ludzie nie mają
do siebie pretensji
w niebie nie ma pokus
i grzechów nie ma
w niebie nie ma wyzyskiwaczy
i krzywdzicieli wszelakiej maści
i nie ma przestępców bandytów
kłamców oszczerców i tych co
zapominają o miłości ...
* z cyklu "Wrócisz tu"
* *
grona miłości nie zawsze są słodkie
a owoce nienawiści zawsze niosą śmierć -
to jest brak dobra złoczyńcy i jego ofiary
grona miłości nie zawsze są piękne i młode -
choć gorzkie nieraz dają zdrowie i życie
owoce zaś użycia są krótkie zostawiają pustkę
rodzą cierpienie zamiast rozkoszy
BÓG I DZIECI
wiosenne oczy świata
- są w dzieciach
które prowadzi Bóg
płomienne szczęście lata
- jest w dzieciach
które prowadzi Bóg
jesienne barwy kwiatów
- są w dzieciach
które prowadzi Bóg
TWOJA MATKA
Matka twoja z wielką czułością
przypatruje się twemu sercu
nie żeby karać
lecz kochać
przecież i Jezus
nie przyszedł potępiać
lecz wyzwalać ze zła
i zbawiać
Matka twoja czuwa nad tobą
w nocy w mróz w upał w deszcz
i mrożący wiatr
Ona cię kocha TAK BARDZO
TAK BARDZO ... BARDZO ...
z cyklu „Wybrzeża ciszy”
*
* *
w zdroju Twoich słów
wielka ochłoda Panie -
*
* *
kiedy już nas nie będzie
nie będą bolały słowa
ani mróz nie będzie groźny
gwiazdy pochowają się
w drewnianą szkatułkę
niepotrzebne nikomu - -
*
* *
wszystkim skrzywdzonym
przez słowa
słowa nieraz są
jak bandyckie noże
i umiera czas
jak człowiek
choć bije serce
f i z y c z n i e
to są ludzie czy też
zwyczajne maski za którymi
ukrył się Zły
NIE LUBIĘ GDY
przysyłają mi zamiast
życzeń druki
z cyklu „Wybrzeża ciszy”
*
* *
nasze Boże Narodzenia
przychodzą i odchodzą
jak sen
gdy prawdziwie Ty
się Boże rodzisz
w czas miłości
w żłobie naszych serc ...
*
* *
szedłem Panie Jezu
Twoją Krzyżową Drogą
wśród jazgotu
handlujących
Jerozolima, 2002.01.26
W DOMU MARYI I JÓZEFA
Twoje mieszkanie Matko
wypełnione było Miłością
i stało się Źródłem
naszej
Nazaret, 2002.01.25
ZOSTAŁEŚ NA ZAWSZE CZŁOWIEKIEM
Betlejemskie morze miłości
niewyczerpane Bóg
staje się także Człowiekiem
we wszystkim podobny do nas
oprócz zła gdy je czynimy
świadomie oddając cześć bożyszczom
pieniądza zmysłowego nadużycia
i diabelskiej pychy
Betlejem, 2002.01.23
z cyklu "Wybrzeża ciszy"
ZIEMIA ŚWIĘTA
I
- nawet gdy tak nie myślisz
gdy życie płynie ci tylko
wokół stołu łóżka
i sklepu
II
ty też stań się
świętą ziemią Boga
duchową ziemią
na której On będzie obecny
w twojej codziennej miłości ...
Izrael, 2002.01.27
z cyklu „Wybrzeża snu”
*
* *
w łupinie ciała
przez morze czasu
płynę do Ciebie
świty i dni zdają się
być jednakie
samotność gorąca jak słońce
rozlewa się wśród nieba
w krąg ...
*
* *
dni pełne Ciebie
jak pociągi ekspresowe
kołują po horyzoncie - -
-
- Początkujący
- Posty: 11
- Rejestracja: 26 lipca 2007, 22:34
- Lokalizacja: Ostrołęka
Wiesław Janusz Mikulski (ur.1959) - Wiersze
z cyklu „Wyznania”
KWIATY MIŁOŚCI
NA CMENTARZU
kwiaty naszego życia
wędrują na cmentarz
tylko owoce z dobrych drzew
pozostają ...
2003.07.03
z cyklu „Z Tobą wśród fal”
*
* *
jeszcze jedno wołanie o szczęście
jeszcze jedno milczenie
i Twój Krzyż wciąż ten sam
ten sam
jeszcze jeden obrót wokół Słońca
jeszcze jedna ciemność
i Twój Krzyż jaśniejący w mroku
Twój Krzyż
jeszcze jedno spojrzenie przed siebie
jeszcze jedno bicie w piersi
przed Twym Krzyżem co leczy jak skalpel
mój ból
z cyklu „Z Tobą”
*
* *
wyniosłem choinkę do piwnicy
kolejny gwiazdozbiór dzieciństwa ...
*
* *
potykamy się o własne słowa
zbyt szybkie
zbyt wolne
spóźnieni na pociągi szczęścia
dotykamy twarzą
zimnych szyn
zmęczeni przed nocą
posilamy się okruchami miłości
znalezionymi wśród dróg ...
z cyklu „Zapach słońca”
*
* *
Jeśli nie otworzysz swoich drzwi
nie przyjdzie lekarz nikt nie zdoła
ugasić twoich pożarów
Jeśli nie otworzysz swego serca
czas twój stanie się pustynią
bo nie poznają twoich uczuć
nie podzielą smaku twoich snów
Jeśli zamkniesz oczy na miłość
będziesz w ciemnościach gdzie czai się wszędzie
śmierć osamotnienie i bezsens
wszystkich twoich dni miesięcy i lat - -
z cyklu „Zapach słońca”
PISZĘ JESZCZE W 2002 ROKU
ten rok
już kolejny
osuwa się powoli
w przeszłość
ile dni przespanych
przejedzonych
przy myciu zębów
ile zrzuconych włosów
zużytych mydeł
butów ...
ile miłości
więcej
ile modlitw
s z c z e r y c h
PRZED TOBĄ ...
2002.12.20
SPIESZMY SIĘ KOCHAĆ LUDZI
liście zielone wzejdą
lecz wiem że zwiędną
kiedy przyjdzie wieczne lato
pełne prawdziwych słów
dotrzymanych słów
i kwiatów ...
zielone liście będą cieszyć
na chwilę krótką aż przeminą
kiedy nadejdzie wieczne lato
pełne miłości szczerej
i uczuć szczerych
pośród kwiatów ...
* z cyklu "Zapach słońca"
* *
gdy jesień blisko
trzeba się spieszyć
by wszystkie pory życia
były jak dźwięki
tej samej orkiestry
- prześliczną melodią
miłości ...
GDY PRZEKRACZASZ GRANICE MIŁOŚCI
I
widzisz zostały
tylko słowa
rzucone w błoto zdrady
II
zdrada człowieka
jest zdradą Chrystusa
z cyklu „Zapach snu”
*
* *
są tacy
co się smucą
z sukcesów innych
są tacy
co się śmieją
gdy wkoło jest smutno
są tacy
dla których niebo
mieści się w portfelu
a gwiazdki na pagonach
są tymi
co świecą ...
z cyklu „Żaneta”
*
* *
grządki lat
w zaniedbanych sadach czasu
zarastają chwastami ciszy
zakopane talenty szans
nie procentują miłością
pną się wśród pordzewiałych ogrodzeń
wybujałe pokrzywy osty
przez które nie da się przejść ...
*
* *
każdy z nas nosi w sobie
urodę Boga
Jego obraz czasem
spalony na popiół
każdy z nas jest
bratem Chrystusa który czasem
staje się wyrodnym
każdy z nas oddycha
miłością która rozlewa się
wciąż rozlewa się wciąż
z Serca Boga ...
*
* *
okruchy dni
zbieram w kosze
życia
okruchy słów
zbieram w kosze
prawdy
okruchy uśmiechów
zbieram w kosze
szczerości ...
z cyklu "Żaneta"
*
* *
to nie ja podtrzymuję Ciebie
na lodowisku życia
ale Bóg
to nie ja rozsłoneczniam Twoje
dni po czasie chmur i deszczów
tylko Pan
to On prowadzi Cię nad wody
gdzie możesz odpocząć
w upał trudnych dni ...
*
* *
zanim się wypalimy
oświetlimy drogi
ogrzejemy czas
karuzele szczęścia
śmiechu pełne dzieci
zatopimy w tańczących światłach
zanim się zamulimy
w czasu ciszy
blaskiem miłości
rozjaśnimy twarze
ogrzejemy serca ...
z cyklu „Jesteś”
*
* *
niebo dopiero jest w niebie
a nie na ziemi ...
z cyklu "Puchary pełne łez"
BEZ MIŁOŚCI
będzie nam czas uciekał
tylko na cmentarze -
MIŁOŚĆ TWOJA TYLE JEST WARTA
ile Ciebie
k o s z t u j e ...
*
* *
na cmentarzu
przybywa krzyży
przyniosą także
i twój ...
W. Janusz Mikulski
w Sanatorium Uzdrowiskowym „Limba”
w Piwnicznej Zdroju, 2004.05.24
z cyklu "Puchary pełne łez"
*
* *
miłość jest nie tylko
słodyczą życia
ale zna także smak łez
smak deszczu w zachmurzone
osamotnieniem dni ...
*
* *
życie bez miłości
jest smutne ...
2004.06.18
z cyklu "Słoń z podniesioną trąbą i awenturyn"
*
* *
w Tobie są
wszystkie miłości świata ...
2004.07.02
z cyklu „Początek lata 2004 roku”
NIECH WASZA MOWA BĘDZIE:
TAK - TAK NIE – NIE
Bóg nie lubi pustych słów
Człowiek też
2004.07.16
*
* *
Niejeden ból tego świata
- bałagan w świecie wartości ...
2004.07.14
*
* *
aniołowie kłamstw
aniołowie zwodniczych obietnic
aniołowie obłudy
aniołowie wyniosłej pychy
aniołowie ciągnący do życia wedle ciała
- diabły
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
niezłe a można POczytać jakieś wersy oPiSujące bezkarne 25 lat tzw. wolności i demokracji?
-
- Guru
- Posty: 188
- Rejestracja: 22 kwietnia 2013, 04:39
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
Kolego - życie to nie tylko polityka
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
np. z Internetu
Był sobie robotnik przodująca klasa
Miał stałą robotę i miał na pół basa
A jeszcze do tego za niewiele kasy
Mógł dostać mieszkanie i jechać na wczasy
Strajkował wiecował wojował z komuną
Wznosił palce w górę śpiewał <Mury Runą>
W salonach mówiono <Ciemny lud to kupi>
Bo polski robotnik jest wielki i głupi
I mury runęły bez większego huku
Trochę go przygniotły znalazł się na bruku
Tak oto zostali zdradzeni o świcie
A w salonach dalej salonowe życie.
Był sobie robotnik przodująca klasa
Miał stałą robotę i miał na pół basa
A jeszcze do tego za niewiele kasy
Mógł dostać mieszkanie i jechać na wczasy
Strajkował wiecował wojował z komuną
Wznosił palce w górę śpiewał <Mury Runą>
W salonach mówiono <Ciemny lud to kupi>
Bo polski robotnik jest wielki i głupi
I mury runęły bez większego huku
Trochę go przygniotły znalazł się na bruku
Tak oto zostali zdradzeni o świcie
A w salonach dalej salonowe życie.
Re: Zapraszam do lektury moich wierszy. Oto one:
inna próbka:
Stoi przed państwem biskup polowy,
Ciężki, ogromny, znany z twardej głowy
Biskup trunkowy ...
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Gorzała strasznie od niego bucha:
Buch - "aqua vitae"! Uch - "aqua vitae"!
Puff - "aqua vitae"! Uff - "aqua vitae"!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,- a jeszcze wypić musi na stypie.
Wszyscy do niego dziś przypijali
Sam biedak nie wie, ile obalił.
(I pełno ludzi, każdy w ukłonie,
Całują szaty, całują dłonie,
I generalskie liżą lampasy,
Na takie gesty biskup jest łasy)
Najpierw wychylił likier z bananów
Piątkę lub szóstkę ruskich szampanów,
I znowu flaszka, O! Jaka wielka!
Potem 'popływał' znowu w bąbelkach
Wjechała w beczce Polska Dębowa
Leszek z zachwytu nie wyrzekł słowa
"Flaszka" przegryzał między flaszkami
Zjadł staropolski bigos z grzybkami
Tych porcji chyba zżarł ze czterdzieści,
Sam nie wiem, gdzie się w nim wszystko mieści.
I choćby przyszło tysiąc kleryków
I każdy przyniósłby po "sznapsiku"
Na końcu świata by je schowali,
On je wywącha, potem "obali".
Nagle - bee! Nagle - łee!
Wzdął się brzuch! Biskup w ruch!
Najpierw tak smutno z goryczą i z żalem
Rzekł nasz duchowny "Apage"! gorzale.
Podniósł swe cielsko i ciągnie z mozołem,
Raz obok stołu, to znowu pod stołem
I biegu przyspiesza, i gna jak szalony (stał koniak na drodze, został wysuszony)
A dokąd? A dokąd? Dokąd? Do WC! (w jelitach, w żołądku, w przełyku go rżnie)
Po schodach, przez bufet, korytarz, przez hol (a w głowie "jawohl, ich liebe alkohol")
Do taktu wciąż beka i charczy jak żul
W żołądku burczenie i głośne bul, bul
I gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak kleszka, gdy z tacą wyrusza po szmal
Nie ciężki duchowny zziajany, zdyszany
Lecz kleryk przez Paetza nagiego ścigany.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
Staropolski bigos "Flaszeczkę"tak pcha
Kapusty i grzybków nie mieści już brzuch
Te zaś "aqua vitae" wprawiła w ten ruch,
To wódka z żołądka ten bigos do góry
Przesyła przełykiem, który ma kształt rury
I wyżej, wciąż wyżej, i biskup się toczy,
A wóda te grzybki, kapustę wciąż tłoczy,
I słychać już tylko - "Od złego mnie zbaw"
To paw to, to paw to. to paw..
Stoi przed państwem biskup polowy,
Ciężki, ogromny, znany z twardej głowy
Biskup trunkowy ...
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Gorzała strasznie od niego bucha:
Buch - "aqua vitae"! Uch - "aqua vitae"!
Puff - "aqua vitae"! Uff - "aqua vitae"!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,- a jeszcze wypić musi na stypie.
Wszyscy do niego dziś przypijali
Sam biedak nie wie, ile obalił.
(I pełno ludzi, każdy w ukłonie,
Całują szaty, całują dłonie,
I generalskie liżą lampasy,
Na takie gesty biskup jest łasy)
Najpierw wychylił likier z bananów
Piątkę lub szóstkę ruskich szampanów,
I znowu flaszka, O! Jaka wielka!
Potem 'popływał' znowu w bąbelkach
Wjechała w beczce Polska Dębowa
Leszek z zachwytu nie wyrzekł słowa
"Flaszka" przegryzał między flaszkami
Zjadł staropolski bigos z grzybkami
Tych porcji chyba zżarł ze czterdzieści,
Sam nie wiem, gdzie się w nim wszystko mieści.
I choćby przyszło tysiąc kleryków
I każdy przyniósłby po "sznapsiku"
Na końcu świata by je schowali,
On je wywącha, potem "obali".
Nagle - bee! Nagle - łee!
Wzdął się brzuch! Biskup w ruch!
Najpierw tak smutno z goryczą i z żalem
Rzekł nasz duchowny "Apage"! gorzale.
Podniósł swe cielsko i ciągnie z mozołem,
Raz obok stołu, to znowu pod stołem
I biegu przyspiesza, i gna jak szalony (stał koniak na drodze, został wysuszony)
A dokąd? A dokąd? Dokąd? Do WC! (w jelitach, w żołądku, w przełyku go rżnie)
Po schodach, przez bufet, korytarz, przez hol (a w głowie "jawohl, ich liebe alkohol")
Do taktu wciąż beka i charczy jak żul
W żołądku burczenie i głośne bul, bul
I gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak kleszka, gdy z tacą wyrusza po szmal
Nie ciężki duchowny zziajany, zdyszany
Lecz kleryk przez Paetza nagiego ścigany.
A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
Staropolski bigos "Flaszeczkę"tak pcha
Kapusty i grzybków nie mieści już brzuch
Te zaś "aqua vitae" wprawiła w ten ruch,
To wódka z żołądka ten bigos do góry
Przesyła przełykiem, który ma kształt rury
I wyżej, wciąż wyżej, i biskup się toczy,
A wóda te grzybki, kapustę wciąż tłoczy,
I słychać już tylko - "Od złego mnie zbaw"
To paw to, to paw to. to paw..